Toshirō Mifune: Symbol japońskiego kina

Jednym tylko ruchem potrafił przekazać to, na co przeciętny aktor potrzebował trzech. Wyrażał wszystko w sposób bezpośredni i śmiały, a jego wyczucie czasu było najbardziej przenikliwym, z jakim kiedykolwiek spotkałem się u japońskiego aktora. Przy całej tej szybkości cechowała go jednak zaskakująca wrażliwość[1].

Akira Kurosawa

Na przestrzeni niemal pięćdziesięcioletniej kariery Mifune zgromadził na swym koncie nie tylko blisko 200 ról, ale ponad 60 indywidualnych wyróżnień aktorskich. Pierwszą prestiżową nagrodę uzyskał w 1952 roku, gdy Stowarzyszenie Krytyków Filmowych z Tokio uhonorowało go Nagrodą Błękitnej Wstęgi za główną rolę w Życiu koniarza (Bakurō ichidai, 1951, Keigo Kimura) – laur ten zdobył jeszcze czterokrotnie, ostatni raz w 1988 roku. W ręce Mifune złożono wszystkie najważniejsze krajowe wyróżnienia aktorskie – Nagrodę Filmową Mainichi, przyznawaną przez jedną z największych japońskich gazet codziennych, nagrodę czasopisma „Kinema Junpō” oraz Nagrodę Japońskiej Akademii Filmowej. Ostatnią z nich został uhonorowany dwukrotnie, nie za konkretną rolę, lecz za całokształt działalności artystycznej, najpierw w 1995 roku, następnie zaś, pośmiertnie, w 1998 roku.

Talent Mifune został doceniony również zagranicą, o czym najlepiej świadczy fakt, że jako jedyny aktor w historii został dwukrotnie nagrodzonym Pucharem Volpiego, przyznawanym podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji – w 1961 roku za rolę w Straży przybocznej (Yojinbō, 1961, Akira Kurosawa) i cztery lata później za występ Rudobrodym (Akahige, 1965, Akira Kurosawa). Nie mniej znaczące są laury przyznano przeszło siedemdziesięciu filmom, do których sukcesu przyczynił się jako aktor i producent.

Mifune w Życiu koniarza.

Wyjątkowa pozycja, jaką Mifune zajmuje w historii japońskiej kinematografii, dalece wykracza poza kwestie związane z samym tylko aktorstwem czy działalnością producencką. Niemal od pierwszych sukcesów na zagranicznych festiwalach w latach 50. ubiegłego wieku ten wybitny aktor stał się nieformalnym ambasadorem kulturalnym Japonii – jej „twarzą” na arenie międzynarodowej. „Człowiek, który najlepiej reprezentuje japoński film”, „Najbardziej japoński pośród ludzi” – to tylko niektóre z licznych tytułów przyznawanych mu w sondażach i artykułach prasowych. Trudno więc dziwić się, że podczas Festiwalu Filmowego w Montrealu w 1985 roku wręczono mu nagrodę specjalną – za wkład w popularyzację japońskiej kinematografii na Zachodzie. Zasługi aktora zostały uznane również przez japoński rząd, który w tym samym roku odznaczył go Medalem Honoru z Purpurową Wstęgą, przyznawanym za działalność na polu artystycznym i naukowym, zaś osiem lat później Orderem Świętego Skarbu trzeciej klasy, stanowiącym piąte co do ważności odznaczenie państwowe.

Nie tylko samurajowie – role Mifune

Choć na Zachodzie znany jest przede wszystkim jako odtwórca ról samurajów, Mifune z powodzeniem wcielał się w różnorodne postaci, każdorazowo nadając im rys autentyzmu. W jego aktorskim portfolio obok feudalnych wojowników znaleźć można biznesmenów, lekarzy, gangsterów, żołnierzy, a także prominentne figury z historii XX wieku – w samego tylko admirała Yamamoto wcielił się trzykrotnie, kolejno w Admirale Yamamoto (Rengo kantai shirei chōkan: Yamamoto Isoroku, 1968 Seiji Maruyama), Militarystach (Gekido no showashi ‚Gunbatsu’, 1970, Hiromichi Horikawa) i amerykańskiej Bitwie o Midway (Midway, 1976, Jack Smight).

Mifune w Bitwie o Midway.

Skojarzenie Mifune z kinem samurajskim wynika tyleż z rzeczywistej proporcji jego ról historycznych do współczesnych, co z polityki dystrybucyjnej japońskich wytwórni, w ramach której na Zachód eksportowano głównie filmy kostiumowe. Pomysłodawca tej strategii – Masaichi Nagata, wieloletni szef wytwórni Daiei – tak oto tłumaczył przyczyny jej obrania: „Amerykanie kręcili filmy akcji, Francja miała opowieści miłosne, a Włochy realizm. Postanowiłem więc podejść rynek światowy za pomocą powabu japońskiej tematyki historycznej. Dla ludzi Zachodu stara Japonia jest bardziej egzotyczna niż Japonia zwesternizowana”[2]. Choć polityka ta przyczyniła się do popularyzacji kinematografii japońskiej poza granicami kraju, wiązała się również z tym, że filmy niesamurajskie z udziałem Mifune przez długi czas pozostawały na Zachodzie relatywnie nieznane.

W połączeniu z ekspresyjnym stylem gry, charakterystycznym dla pierwszego okresu kariery aktora, przyczyniło się to do całkowicie bezzasadnego przypisania mu teatralnego rodowodu, ze wskazaniem na tradycję kabuki. W chwili zachodniej premiery Rashomona (Rashōmon, 1950, Akira Kurosawa), liczni krytycy, z których większość z kinem japońskim zetknęła się po raz pierwszy, z miejsca popadli w sidła orientalistycznego dyskursu – zauroczeni czymś „niezwykłym” i „obcym”, bezdyskusyjnie orzekli, że oto widownia obcuje z kinem czysto japońskim, wywiedzionym z rodzimej tradycji teatralnej.

Mifune w Rashomonie.

Tymczasem Mifune – w przeciwieństwie choćby do nie mniej zjawiskowego, lecz niedocenionego poza Japonią Kinnosukego Nakamury – nie tylko nie miał żadnych związków z tradycyjnym teatrem kabuki, ale i w ogóle jakiegokolwiek doświadczenia teatralnego. Niektórzy japońscy krytycy doszukują się co prawda w jego grze śladu praktyk teatralnych, takich jak aragoto (ekspresyjny styl gry w teatrze kabuki, stosowany w przedstawieniach poświęconych wielkim wojownikom), jednakże jest to raczej kulturowe skojarzenie niż rzeczywiste i świadome nawiązanie do teatralnej estetyki ze strony Mifune. Ten był bowiem aktorem na wskroś filmowym, a przy tym naturalnym – jego warsztat doskonalił się nie w szkole aktorskiej czy na deskach teatru, lecz na planie.

Mifune był przy tym aktorem o szerokiej skali ekspresji, zdolnym wcielać się w różnorodne role, szczególnie jednak upodobał sobie dwa typy postaci – człowieka nadekspresyjnego, zwykle pochodzenia plebejskiego, i człowieka stoickiego, najczęściej wojownika. Wyraźną tendencją w jego karierze było stopniowe przechodzenie od typu pierwszego do drugiego. Jej symbolicznym niemal wyrazem jest metamorfoza, jaką przechodzi bohater trylogii o Musashim Miyamoto (1954–1596, Hiroshi Inagaki) – od zapalczywego młodzieńca, pragnącego zbić majątek na wojaczce, po statecznego samuraja, który po broń sięga wyłącznie wtedy, kiedy zostaje do tego zmuszony.

Trudno jednoznacznie orzec, na ile Mifune posiadał zmysł do doboru ról, które zapewniły mu miejsce w panteonie światowych gwiazd kina, na ile natomiast przyjmował każdą złożoną mu ofertę. W jego imponującej filmografii można znaleźć zarówno arcydzieła, jak i filmy zwyczajnie słabe; superprodukcje kinowe, jak i realizowane tanim kosztem seriale telewizyjne; role wymagające wypracowania nowego podejścia, jak i takie, w których wystarczyło zastosować jeden z dawna sprawdzonych stylów gry. Częstokroć czyni się Mifune zarzut, że w późniejszym okresie kariery rozmienił swój talent na drobne, występując w poślednich produkcjach, , w których rzadko mógł wykazać się aktorsko.. Zapomina się przy tym o dwóch kwestiach. Po pierwsze, w tym okresie miał on już na utrzymaniu własną firmę producencką, którą finansował z gry w mniej nobilitującym repertuarze i reklamach (m.in. piwa Sapporo). Po drugie, lwia część najciekawszych twórców filmowych, którzy rozpoczęli karierę pod koniec lat 50; i później – w szczególności reprezentanci Japońskiej Nowej Fali – świadomie odcinała się od dokonań wcześniejszych pokoleń i ich gwiazd. Konieczność angażowania się w chałturnicze projekty, wzmożona postępującymi kłopotami finansowymi jego firmy produkcyjnej, nie przeszkodziła jednak aktorowi w zagraniu kilku popisowych ról, m.in. w Śmierci herbacianego mistrza (Sen no Rikyū: Honkabunō ibun, Kei Kumai) z 1989 roku, a tym samym udowodnieniu, że kiedy tylko dysponuje on odpowiednim materiałem wyjściowym, nadal jest klasą samą w sobie.

Mifune w Śmierci herbacianego mistrza.

Pierwsze kroki Mifune w branży filmowej

Życie wybitnych artystów zwykle pełne jest paradoksów. Nie inaczej było w przypadku Toshirō Mifune. Największym z nich jest to, że człowiek, który przez wielu uznawany był za uosobienie japońskiego kina, do świata filmu trafił przez przypadek, a stopę na japońskiej ziemi po raz pierwszy postawił, mając dwadzieścia lat.

Toshirō Mifune przyszedł na świat 1 kwietnia 1920 roku w chińskim mieście portowym Qingdao. Był najstarszym synem Tokuzo i Sen Mifune, japońskich metodystów, którzy jak wielu ich rodaków udali się na kontynent w poszukiwaniu lepszego życia. Gdy Toshirō miał pięć lat, rodzina przeniosła się do Dailan, gdzie jego ojciec otworzył pracownię fotograficzną. Jako że przyszły gwiazdor miał przejąć rodzinny interes, po ukończeniu szkoły średniej w 1938 roku przez krótki czas pracował w firmie ojca. Zaogniający się konflikt chińsko-japoński pokrzyżował jednak te plany – rodzina zdecydowała się na powrót do ojczyzny, zaś Toshirō został powołany do czynnej służby w Cesarskiej Armii Japońskiej, z której został zwolniony dopiero po zakończeniu wojny w 1945 roku.

Z racji tego, że płynnie posługiwał się językiem mandaryńskim, świeżo upieczony żołnierz został oddelegowany na front chiński. Wiedza i umiejętności w zakresie fotografii pozwoliły mu uniknąć największego koszmaru wojny – walki na liniach piechoty, a tym samym dożyć jej kresu. Został przydzielony do sekcji fotografii lotniczej sił powietrznych stacjonujących w Mandżurii, a rok później objął funkcję instruktora w departamencie edukacyjnym. Koniec wojny zastał go na wyspie Kiusiu w bazie lotniczej Kumanosho, w której stacjonowali piloci kamikaze.

Nie oznaczało to bynajmniej końca kłopotów Mifune – jego rodzice nie żyli, a on sam nie dysponował żadnymi informacjami o swoich dalszych krewnych. Nie miał też zawodu przydatnego w procesie odbudowy kraju. Kilka miesięcy imał się różnych prac dorywczych, w końcu jednak przypomniał sobie o Nenjim Oyamie, operatorze pracującym dla Tōhō – jednej z największych japońskich wytwórni filmowych – którego poznał podczas wojny. Postanowił go odszukać i za jego pośrednictwem znaleźć zatrudnienie w wytwórni na stanowisku asystenta operatora.

Podnoszący się z gruzów wojny gigant borykał się wówczas z poważnymi problemami wewnętrznymi, których efektem było odejście części pracowników i założenie konkurencyjnej wytworni Shintōhō (dosł. Nowe Tōhō). W czerwcu 1946 roku władze Tōhō zorganizowały konkurs „nowych twarzy”, który miał uzupełnić uszczuploną ostatnimi wydarzeniami bazę aktorską wytwórni. Do dziś trudno określić, w jakich okolicznościach dokumenty aplikacyjne Mifune trafiły nie do wydziału operatorskiego Tōhō, lecz na konkurs, jako że zarówno on, jak i jego bliscy znajomi często przedstawiali odmienne relacje na ten temat – raz mawia się, że zostały tam celowo dostarczone przez jego wojennego przyjaciela, innym razem, że było to efektem biurokratycznej pomyłki. Jakakolwiek nie byłaby prawda, faktem jest, że Mifune stanął przed komisją oceniającą jego potencjał aktorski.

Rozliczne relacje z przebiegu przesłuchania różnią się w szczegółach, wszystkie jednak są zgodne co do tego, że Mifune nie zjednał sobie sympatii i uznania większości członków komisji. „Powiedzieli mi, »Masz twarz gangstera, powinieneś sobie dobrze poradzić«. Ale później kazali mi się rozpłakać, ja zaś odpowiedziałem »Jak miałbym płakać, skoro nie jest mi smutno«. Następnie polecili mi się zezłościć, a ja rozgniewałem się aż za bardzo”[3] – wspominał po latach aktor. Przesłuchanie nie przebiegało dobrze, siła osobowości Mifune sprawiła jednak, że obecna na sali aktorka Hideko Takamine – z którą dekadę później stworzył niezapomniany duet w Ryksiarzu (Muhomatsu no issho, 1958, Hiroshi Inagaki) – udała się podczas przerwy obiadowej do Akiry Kurosawy, by opowiedzieć mu o wspaniałym, nieoszlifowanym aktorze, którego właśnie zobaczyła. Reżyser udał się na popołudniową część przesłuchania. Mifune krzyczał, rzucał się po pomieszczeniu i lżył członków komisji. Kurosawa przyglądał się mu zafascynowany. Mimo niechęci części komisji do agresywnego młodzieńca przeforsował jego kandydaturę. W ten oto sposób Mifune zasilił szeregi Tōhō – znalazł się w elitarnym gronie 32 kobiet i 16 mężczyzn wybranych spośród ponad 4000 kandydatów.

Mifune w Ryksiarzu.

Po odbyciu sześciomiesięcznego kursu w Szkole Dramatycznej Tōhō Mifune zadebiutował w Śladach na śniegu (Ginrei no hate, 1947) Senkichiego Taniguchiego, według scenariusza Kurosawy. Film przedstawiał historię trzech przestępców, którzy po dokonaniu napadu na bank uciekają w góry – Mifune przypadła rola najbardziej agresywnego z rzezimieszków. Jeszcze tego samego roku pojawił się na ekranach w drobnej roli szefa gangu w czarnej komedii Epoka głupców (Shin baka jidai) w reżyserii Kajirō Yamamoto, mentora Kurosawy i Taniguchego. Choć kreacje te zwróciły na młodego aktora uwagę krytyki, prawdziwy przełom w jego karierze nastąpił, gdy trafił pod skrzydła Kurosawy.

Mifune w Śladach na śniegu.

Cesarz i Wilk

Kurosawa, mając w pamięci wrażenie, jakie Mifune wywarł na nim podczas castingu, zaproponował aktorowi niewielką rolę w Pijanym aniele (Yoidore tenshi, 1948) – osadzonej w powojennych realiach opowieści o lekarzu pracującym w slumsach i relacjach łączących go z chorym na gruźlicę gangsterem. Mimo że początkowo film miał koncentrować się na postaci lekarza, w którego wcielił się Takashi Shimura, reżyser stopniowo modyfikował scenariusz, zwiększając rolę postaci odgrywanej przez Mifune. Dostrzegłszy potencjał młodego aktora, Kurosawa zatroszczył się, by ten mógł wyrwać się ze swojego dotychczasowego gangsterskiego emploi. W 1949 roku obsadził go w dwóch kolejnych filmach – Pojedynku w ciszy (Shizukanaru kettō) i Zbłąkanym psie (Nora inu) – odpowiednio w rolach cierpiącego na syfilis lekarza i policjanta nowicjusza, próbującego odzyskać skradzioną mu broń.

Mifune w Pijanym aniele.

Tym sposobem rozpoczęła się niemal dwudziestoletnia ścisła współpraca dwóch wyjątkowych osobowości – spośród 17 filmów zrealizowanych przez reżysera w latach 1948–1965 Mifune nie wystąpił jedynie w Piętnie śmierci (Ikiru). Cesarz i Wilk – jak ich nazywano – stworzyli jeden z najsłynniejszych tandemów w historii X Muzy. W ciągu kilku lat Mifune wyrósł nie tylko na czołowego członka tzw. grupy Kurosawy (Kurosawa-gumi) – nieformalnego zespołu artystów zgromadzonych wokół reżysera, do której należeli również m.in. scenarzysta Shinobu Hoshimoto, kompozytor Masaru Satō, operator Asakazu Nakai oraz tacy aktorzy, jak Takashi Shimura, Minoru Chiaki czy Kamatari Fujiwara – ale i jedną z największych gwiazd kinematografii japońskiej.

Międzynarodowy sukces Rashōmona sprawił, że nazwiska Kurosawy i Mifune stały się rozpoznawalne poza granicami kraju. Choć aktor grywał u swego mentora role różnorodne, nierzadko stanowiące prawdziwe wyzwanie aktorskie – czego najlepszy przykład stanowi rozliczeniowy dramat Żyję w strachu (Ikimono no kiroku, 1955), w którym trzydziestopięcioletni wówczas Mifune wcielił się w dwukrotnie starszego biznesmena przerażonego wizją atomowej zagłady – już wówczas ujawniła się tendencja do postrzegania go przez pryzmat kreacji samurajskich. Na Zachodzie pamiętany jest więc przede wszystkim jako żywiołowy chłop pragnący wstąpić w szeregi feudalnych wojowników w Siedmiu samurajach (Shichinin no Samurai, 1954), japoński Makbet z Tronu we krwi (Komonosu jō, 1957), wierny generał z Ukrytej fortecy (Kakushi-toride no san-akunin, 1958) oraz cyniczny, lecz szlachetny ronin z dyptyku, na który składają się Straż przyboczna i Sanjuro – Samuraj znikąd (Tsubaki Sanjurō, 1962).

Mifune w Żyję w strachu.

Drogi Kurosawy i Mifune rozeszły się tuż po zakończeniu prac nad Rudobrodym. Główną przyczyną była napięta sytuacja na planie, w wyniku której dochodziło do częstych spięć między gwiazdą a reżyserem. Jako że przez cały okres zdjęciowy Mifune był zmuszony nosić gęstą, czerwoną brodę, nie mógł w tym czasie występować w innych filmach, co niekorzystnie odbiło się na sytuacji finansowej jego firmy produkcyjnej. Oliwy do ognia dolał scenarzysta filmu – Hideo Oguni – który powiedział reżyserowi, że Mifune gra kiepsko, przez co Kurosawa po raz pierwszy zaczął kwestionować aktorskie zdolności swego dotychczasowego ulubieńca. Konflikt między Kurosawą i Mifune trwał blisko trzy dekady – mężczyźni pojednali się dopiero w 1993 roku na pogrzebie ich wspólnego przyjaciela, Ishirō Hondy.

Człowiek-instytucja

Choć dla większości kinomanów skojarzenie Mifune z Kurosawą jest niemal odruchowe, aktor ten miał wyjątkowe szczęście do reżyserów, z którymi przyszło mu współpracować. W toku swej długoletniej kariery wystąpił u takich twórców, jak Kenji Mizoguchi, Mikio Naruse, Masaki Kobayashi, Daisuke Itō, Hiroshi Inagaki, Kei Kumai, Kihachi Okamoto, Kon Ichikawa i Kinji Fukasaku. Nie wszystkie z tych projektów były wartościowe, niemniej jednak Wilk każdorazowo sprawiał, że oglądało się je z zaciekawieniem, choćby tylko dla niego. O estymie, jaką cieszył się Mifune w środowisku filmowym, najlepiej świadczą słowa, z którymi zwrócił się do niego Kenji Mizoguchi – słynny perfekcjonista, który potrafił wstrzymać zdjęcia do filmu, gdy dostarczone mu przez scenografa naczynie nie pokrywało się z jego wizją kadru – podczas prac nad Życiem Oharu (1952): „Panie Mifune, od lat kręci pan filmy z Kurosawą. Nie istnieje nic, czego mógłbym pana nauczyć. Niech pan robi więc to, co uważa za właściwe”[4].

Mifune i Kinuyo Tanaka w Życiu Oharu.

Będąc już uznanym aktorem, Mifune szukał sposobu na uniezależnienie się od wielkich wytwórni, zwłaszcza od Tōhō, z którą wiązał go piętnastoletni kontrakt na wyłączność – w filmach innych wytwórni mógł występować wyłącznie po wcześniejszym uzyskaniu zgody pracodawców. Receptą miało być założenie własnej firmy produkcyjnej – Mifune Productions, która została oficjalnie powołana do życia podczas konferencji prasowej 17 stycznia 1963 roku. Od początku jasne było, że jest to przedsięwzięcie obarczone dużym ryzykiem, toteż zarówno Kurosawa, jak i żona Mifune, odradzali mu zaangażowanie się w nie. Aktor był jednak przekonany, że uda mu się utrzymać firmę z jego gaż, tym bardziej że w ciągu kilku lat miał zamiar ruszyć na podbój kinematografii zachodniej.

Mifune postanowił nie tylko wystąpić w pierwszym projekcie swej firmy produkcyjnej, ale i go wyreżyserować. Był to Półmilionowy spadek (Goju man-nin no isan, 1963), przedstawiający historię weterana wojennego, którego łowcy skarbów chcą wykorzystać do przechwycenia złota pozostawionego przez żołnierzy japońskich na Filipinach. Przeciętna produkcja wyraźnie pokazywała jednak, że Mifune stworzony jest do aktorstwa a nie do reżyserii, której już nigdy później się nie podjął.

Choć większość filmów zrealizowanych w Mifune Productions trudno uznać za godne odnotowania, powstały tam również dzieła wartościowe, m.in. ironiczny Samuraj zabójca (Samurai, 1965), anarchizujący Czerwony lew (Akage, 1969) i przejmujący dramat wojenny Krew i piasek (Chi to suna, 1965) w reżyserii Kihachiego Okomoto oraz monumentalne Samurajskie chorągwie (Furin kazan, 1969, Hiroshi Inagaki). Największym producenckim osiągnięciem Mifune był rewizjonistyczny Bunt (Jōi-uchi: Hairyōzuma shimatsu, 1967) Masakiego Kobayashiego, stanowiący swoiste dopełnienie głośnego Harakiri (Seppuku, 1962).

Mifune w Samurajskich chorągwiach.

Niemal od początku istnienia firma produkcyjna Mifune borykała się z problemami finansowymi. Gaże uzyskiwane przez gwiazdora z filmów kinowych nie wystarczyły na jej utrzymanie, toteż od stycznia 1969 roku zajął się on produkcją niskopłatnych cotygodniowych seriali telewizyjnych. Mimo to nadal rozwijał infrastrukturę i ofertę swego przedsięwzięcia, czego zwieńczeniem było utworzenie w 1981 roku szkoły aktorskiej Mifune Geijutsu Gakuin, której głównym zadaniem miało być przygotowanie aktorów do występów w zagranicznych produkcjach.

Obowiązki związane z kierowaniem firmą produkcyjną negatywnie odbiły się na karierze aktorskiej Mifune. Podczas retrospektywy jego filmów w Chicago w 1983 roku powiedział on: „Nawet jeżeli chciałbym przejść na emeryturę, jak mógłbym to zrobić? Jest tyle innych ludzi, którzy polegają na mnie, tyle ust do wyżywienia. Powinienem być aktorem, ale prawie nie mam czasu, by pojawić się w filmach. Prace nad nimi trwają zbyt długo, a ja jestem zbyt zajęty prowadzeniem firmy”[5]. Agonii nierentownego przedsięwzięcia nie można było jednak przedłużać w nieskończoność. W końcu budynki studia zostały zburzone, jako że były warte mniej niż ziemia, na której stały.

Losy Mifune Productions są symptomatyczne dla całej działalności biznesowej wielkiego aktora. Mimo kolejnych niepowodzeń do końca życia cechował się zaufaniem do ludzi, którzy przedstawiali mu „lukratywne” propozycje biznesowe, mające przynieść szybki i pewny zysk, w rzeczywistości jednak wyciągające z jego kieszeni kolejne jeny. Jedną z najbardziej kosztownych inicjatyw tego typu okazała się restauracja, którą założył w Monachium. Przeszkody natury formalnej – w wyniku których Mifune wytoczył władzom miejskim proces – sprawiły, że została ona otwarta dopiero po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich z 1972 roku, mających przyciągnąć rzesze klientów. Przez kilka lat restaurację prowadził jeden z synów aktora – Shirō – ale przynosiła ona same straty i w końcu została zamknięta.

Nieudany podbój Zachodu

Jedną z przyczyn permanentnych kłopotów finansowych firmy produkcyjnej Mifune było to, że nigdy nie udało mu się w pełni zrealizować marzeń o podboju zachodniej kinematografii, który poza prestiżem wiązał się z zarobkami niemożliwymi do osiągnięcia w ramach japońskiego przemysłu filmowego. Wynikało to zarówno z faktu jego kiepskiej znajomości angielskiego (partii dialogowych uczył się fonetycznie), jak i tego, że zachodni producenci rzadko obsadzali go w rolach, w których mógł wykazać się pełnią swego kunsztu aktorskiego.

Pierwszym zagranicznym filmem, w którym wystąpił Mifune, był Ważny człowiek (Ánimas Trujano, 1961, Ismael Rodríguez), meksykański dramat przedstawiający historię ubogiego mężczyzny pragnącego zdobyć majątek i szacunek otoczenia. Podczas prac nad filmem Mifune wsłuchiwał się w taśmy z liniami dialogowymi jego postaci, a następnie wygłaszał je na planie. Mimo to na etapie post-produkcji jego głos został zdubbingowany przez meksykańskiego aktora Narciso Busquetsa.

Mifune w Ważnym człowieku.

Debiutem w filmie anglojęzycznym była dla Mifune rola w dramacie sportowym Grand Prix (1966) Johna Frankenhaimera. Niestety i tym razem zdubbingowano jego kwestie. W kolejnych latach Japończyk wystąpił m.in. w euro-westernie Samuraje i kowboje (Soleil rouge, 1971, Terence Young) u boku Charlesa Bronsona i Alaina Delona, szalonej komedii 1941 (1979) w reżyserii Stevena Spielberga i spektaklu wojennym Bitwa o Midway. Największy rozgłos przyniosła mu jednak rola Toranagi w miniserialu Szogun (Shōgun, 1980) na podstawie powieści Jamesa Clavella. Spośród wszystkich zachodnich produkcji z udziałem Mifune najbardziej wartościową jest Piekło na Pacyfiku (Hell in the Pacific, 1968), kameralny dramat w reżyserii Johna Boormana. Toshirō Mifune i Lee Marvin wcielili się w nim w żołnierzy wrogich armii, którzy trafiają na bezludną wyspę i stopniowo uczą się współpracować ze sobą.

Mifune w Piekle na Pacyfiku.

W ostatnich latach życia Mifune wspominał, że żałuje tylko jednego – zaprzepaszczania szansy na międzynarodową karierę. Kto wie, jak potoczyłby się losy jego „inwazji na Zachód”, gdyby udało mu się sfinalizować angaż do kilku projektów o większym potencjale komercyjnym. Jeszcze w 1965 roku, kiedy aktor przebywał w Madrycie, producenci serii filmów o Jamesie Bondzie zaproponowali mu rolę Tanaki – szefa japońskich tajnych służb w Żyje się tylko dwa razy (You Only Live Twice, 1967, Lewis Gilbert). Ze względu na inne zobowiązania Mifune zmuszony był odmówić (rolę ostatecznie otrzymał Tetsurō Tanba). Dekadę później George Lucas – admirator Kurosawy, który w pierwszej odsłonie sagi Gwiezdnych wojen dokonał wielu zapożyczeń z Ukrytej fortecy – rozważał obsadzenie Mifune w roli Obi-Wana Kenobiego. Aktor brany był również pod uwagę jako kandydat do roli pana Miyagi w Karate Kid (1984, John G. Avildsen), jednak podczas castingu uznano, że jest zbyt przerażający jak na film skierowany do młodzieży i w jego miejsce zaangażowano Pata Moritę.

Prywatne życie ikony kina

W życiu prywatnym Mifune podobny był do żywiołowych bohaterów, w jakich wcielał się na początku kariery. Mimo upływu lat nie tracił młodzieńczego wigoru. Gerald Peary, który przeprowadził z nim wywiad na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Montrealu w 1986 roku, wspominał, że nawet w wieku 65 lat Mifune zachowywał się jak hiperaktywny młodzieniec – opowiadał anegdoty, biegał po pokoju hotelowym, demonstrował wyimaginowane walki na miecze i zamęczał swojego tłumacza, który nie był w stanie dotrzymać mu tempa. Mifune wielokrotnie powtarzał, że jego receptą na dobrą formę jest śmiech. „Takim się urodziłem. Nic na to nie poradzę. Kiedy byłym młody, grywałem role dorosłych. Ale teraz jestem niczym mały chłopiec”[6] – mówił. Dobra kondycja pozwoliła mu do późnych lat życia oddawać się jednej z jego największych pasji – jeździectwu. Poza końmi pasjonowały go również samochody, które chętnie kupował. W jego kolekcji znalazł się m.in. Rolls-Royce Silver Cloud rocznik ’62 zakupiony podczas zdjęć do Grand Prix. Najukochańszym nabytkiem Mifune był jednak MG-TD rocznik ’52, z którym gwiazdor nie rozstał się przez czterdzieści pięć lat, aż do śmierci.

W 1950 roku Mifune ożenił się z Sachiko Yoshimine, początkującą aktorką, która trafiła w szeregi Tōhō w tym samym konkursie nowych twarzy, co jej przyszły mąż. Rodzice Sachiko byli przeciwni związkowi, na co rzutowało zarówno mandżurskie pochodzenie i metodystyczne wyznanie Mifune, jak i jego profesja, uważana wówczas za niepewną i niegwarantującą możliwości utrzymania rodziny. Pomoc przyszła ze strony Akiry Kurosawy i Senkichiego Taniguchiego, którzy przekonali rodzinę aktorki, by wyraziła zgodę na ślub. Pod koniec roku na świat przyszedł ich pierwszy syn – Shirō. Pięć lat później urodził się jego brat – Takeshi.

Przez dwie dekady małżeństwo to uchodziło za idealne. W latach 70. upubliczniono jednak informację, że Mifune ma kochankę. Była nią Mika Kitagawa, która wcześniej wystąpiła obok niego w Czerwonym lwie i Zasadzce (Machibuse). Ich związek trwał wiele lat, a jego owocem była urodzona w 1982 roku Mika Mifune jedyne dziecko aktora, któremu udało się zrobić karierę w show-biznesie.

Ostatnie lata życia

Mifune pozostał aktywny zawodowo do początku lat 90. ubiegłęgo wieku. W 1992 roku miał premierę ostatni zachodni film z jego udziałem, kanadyjsko-francuska koprodukcja przygodowa Cień wilka (Shadow of the Wolf, Jacques Dorfmann, Pierre MagndyJ. Dorfmann, P. Magny), w której wcielił się w inuickiego szamana, później wystąpił jeszcze w rolach epizodycznych w dwóch krajowych filmach. Gra przychodziła mu jednak z coraz większym trudem, jako że w ostatnich latach życia aktor cierpiał na syndrom Alzheimera.

Mifune w Cieniu wilka.

Stan zdrowia Mifune uległ pogorszeniu w wyniku ataku serca, którego doznał w 1992 roku. Jako że długoletnia kochanka uprzednio opuściła aktora, ten powrócił do swojej żony. Spędzili ze sobą trzy lata, aż do śmierci Sachiko. Wedle relacji znajomych rodziny – szczęśliwi jak dawniej. Mifune zmarł 24 grudnia 1997 roku na niewydolność wielonarządową. Akira Kurosawa – człowiek, który uczynił go gwiazdą, a zarazem jego wieloletni przyjaciel – przeżył go o niespełna dziewięć miesięcy.

Mimo udziału w szeregu słabych produkcji i niezrealizowanego snu o podboju kinematografii zachodniej Mifune zmarł spełniony. Blisko dwieście filmów, imponująca liczba krajowych i zagranicznych wyróżnień, współpraca z największymi reżyserami i aktorami, powszechna rozpoznawalność – to kariera, jakiej może pozazdrościć mu każdy adept sztuki aktorskiej.

Przypisy:

[1] Akira Kurosawa, Something Like an Autobiography, tłum. A.E. Bock, Vintage Books, New York 1983, s. 161.

[2] Cytat za: David Bordwell, Poetics of Cinema, Routledge, New York – London 2008, s. 352

[3] Cytat za: Stuart Galbraight IV, The Emperor and the Wolf: The Lives and Films of Akira Kurosawa and Toshiro Mifune, Faber and Faber, Inc. New York – London 2002, s. 68-69.

[4] Gerald Peary, Toshiro Mifune, online: http://www.geraldpeary.com/interviews/mno/mifune.html.

[5] Martijin Huisman, The Last Samurai: The Life and Films of Toshirō Mifune, A Huisman Research Publication, 2017.

[6] Gerald Peary, dz. cyt.

Tekst stanowi rozszerzoną wersję artykułu, który ukazał się w czasopiśmie „EKRANy”, nr 2 (54) 2020.

2 myśli na temat “Toshirō Mifune: Symbol japońskiego kina

  1. Świetny artykuł z ciekawymi informacjami na temat jego początków w studiu Shintōhō. Tak się akurat składa, że nadrobiłem „Pijanego anioła”, jego rolę uważam, śmiało, można nazwać główną, zdecydowanie dla Toshirō warto było obejrzeć.

    1. Cieszę się, że artykuł się podobał – dobrze wiedzieć, że komuś się ta moja pisanina do czegoś przydaje. A co do „Pijanego anioła”, to fakt – Minune kradnie ten film.

Dodaj komentarz