Z archiwum złego dziennikarstwa kulturalnego: PCh24.pl o „Predator: Prey”

Część z Was pewnie już o tym wie, ale osoby, które nie wiedzą, chciałbym poinformować, że na łamach portalu PCh24.pl pojawiła się recenzja filmu Predator: Prey (Prey, 2022, Dan Trachtenberg). I jest dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażacie, mając choć minimalne rozeznanie w tym, jak wygląda współczesna radykalnie konserwatywna krytyka kultury popularnej. Sam lead recenzji to zdecydowanie TOP5 najgorszych leadów, jakie w tym roku przeczytałem, a dalej jest z grubsza na tym samym poziomie.

W tym ścieku taniej retoryki, głupot i niezrozumienia oglądanego filmu oraz kultury popularnej chciałbym zwrócić Waszą uwagę na ostatni akapit, w którym autor recenzji, Tomasz D. Kolanek, snuje wizje przyszłości franczyzy:

Proponuję, aby twórcy zachowali odpowiednią dozę poprawności ideologicznej i nakręcili film, w którym będziemy mieli do czynienia z Predatorem-kobietą, która przybędzie na Ziemię w średniowieczu, aby nieść pokój, miłość, wolność i siostrzeństwo, a biali, zakuci w zbroje rycerze, najlepiej Templariusze, którzy chwilę wcześniej brali udział w procesie inkwizycyjnym, będą próbowali ją ubezwłasnowolnić i przeprowadzać na niej eksperymenty, ale wówczas do akcji wkroczy bohaterka, ewentualnie bohater, który jeszcze nie do końca rozpoznał swoją tożsamość płciową, aby uratować „przybyszkę z kosmosu”.

Tym samym (obstawiam, że w sposób nieuświadomiony) wpisuje się w trop konserwatystów straszących nas zajebiście fajnymi czasami, bo ja taki film oglądałbym jak potłuczony. Nawiasem: Predator mierzył się już z krzyżowcami w fan-filmie Predator: Dark Ages.

A tak kończąc już i na marginesie – niezmiennie i niezmiernie bawi mnie, że radykalnie konserwatywna krytyka kultury w kółko straszy marksizmem kulturowym i często przy tym eksplicytnie przywołuje szkołę frankfurcką jako źródło wszelkiego zła, a mówi jej językiem.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 29 sierpnia 2022 roku.

Dodaj komentarz