Polski akcent w komiksowej serii „Killraven”… i wiele słów wprowadzenia

Pisząc tu niedawno o pierwszym w pełni widocznym w kadrze pocałunek między czarnoskórą i biała postacią w tradycyjnym amerykańskim zeszycie komiksowym, wspomniałem, że seria „Killraven” (a właściwie „Killraven: Warrior of the Worlds”, pierwotnie zaś „War of the Worlds”), zasługuje na serię wpisów. Dłuższej serii nie planuję, ponieważ te zwykle mi nie wychodzą, ale sądzę, że tematyczny hat-trick jest do zrobienia. Zacznijmy więc.

„Killraven” jest jedną z serii komiksowych, które nigdy nie zyskały poprawnego domknięcia. Pierwotnie ukazywała się na łamach dwumiesięcznika „Amazing Adventures”, od 18. numeru z początku 1973 roku, i, przynajmniej od pewnego momentu, jej scenarzysta, Don McGregor, miał ją rozplanowaną do 42. numeru. Ze względu na słabe wyniki sprzedaży tytuł zawieszono wraz z 39. numerem z połowy 1976 roku. Kilka lat później McGregor i ostatni (a zarazem najważniejszy) rysownik serii, P. Craig Russell, dostali możliwość kontynuowania swej opowieści w ramach linii wydawniczej Marvel Graphic Novel, czego efektem był album Killraven: Warrior of the Worlds z 1983 roku. I on jednak nie był definitywnym zwieńczeniem opowieści o Killravenie i marsjańskiej inwazji na Ziemię. McGregor i Russel chcieli domknąć ją historią Final Lies, Final Truths, Final Battles – powstał nawet do niej scenariusz (w 1988 roku), lecz ostatecznie nigdy się nie ukazała.

Zanim jednak historia Killravena utknęła w wiecznym zawieszeniu, McGregor i Russel mogli zaszaleć w ramach linii Marvel Graphic Novel, która nie tylko była wydawana w prestiżowym jak na ówczesne standardy formacie, ale i dawała twórcom większy zakres swobody, niż w przypadku zeszytówek. I możliwość tę skrzętnie wykorzystali. Choćby w włączając do albumu czterostronicowy kolaż przedstawiający repozytorium ludzkiej historii Ziemi sprzed inwazji Marsjan wyryte w psyche Killravena za pomocą psycho-elektroniki (uwielbiam).

No i kolaż ten zawiera polski akcent. Możecie wypatrzeć go na załączonych dwóch środkowych stronach kolażu. Widzicie?

Ufff… Strasznie długie wyszło mi to wprowadzenie do drobnej w sumie ciekawostki. Ale tak już bywa.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 17 lutego 2022 roku.

Dodaj komentarz