„Do mistrza Caligari”

Po niedawnej prelekcji poświęconej europejskiemu kinu niememu zachciałem sprawdzić, jak reklamowano i jak pisano w Polsce o filmie Gabinet doktora Caligari (Das Cabinet des Dr. Caligari, 1920, Robert Wiene). Wyszły mi rzeczy dość ciekawe, ale o tym nieco szerzej napiszę przy innej okazji.

Bo dziś chciałbym pokazać Wam inspirowany tym filmem wiersz, opublikowany w 1922 roku na łamach warszawskiego „Naszego Kurjera”. Autorem wiersza był, wówczas siedemnastoletni, Adam Ważyk, a zadedykowany został jego bratu – Leonowi Trystanowi, aktorowi i późniejszemu reżyserowi filmowemu.

***

Do mistrza Caligari

Przynosisz ze sobą tchnienie tajemnych światów.
Zatruty oddech, obcy narkotyczny zapach…
Zawrotne głębie kryją szpitale warjatów:
mury gniotące niebo w swoich czarnych łapach.

Jakiż to uśmiech kryje na spieczonych wargach,
które własnym oddechem, niby trądem, przeżarł, —
lunatyk obwożony po wszystkich jarmarkach,
zamknięty w czarnym pudla somnambulik — Cesar?

Wodziłeś go na pokaz — z kiermaszu na kiermasz —
nocą słałeś na żer z zbrodniczem rozkazaniem.
A dziś oto z obłąkanych snów naszych żer masz
z rojeń, którym nie oprzem się już, nie ostatniem.

Legendarny doktorze, mistrzu Caligari,
któryś dwudziestym wiekom za kuglarza przystał —
w pryzmacie swym krzywym twe ciemne okulary
cały świat załamały, jak stuścienny kryształ.

Gdy przez ciszę nocy przesuniesz groźne ramię,
by latarnią przyświecić drogę czarnoksięstwu,
mroczny promień na tafli twych szkieł się załamie
i wirujący przestwór zagarnie pod cień swój.

Obłąkańcy, więzieni przez głuche szpitale,
będą majaczyć dzieła, któreś ty poczynał,
i będą śnić bezkształtnie i roić zuchwale
złowróżbne stąpanie czarnego manekina;

nocne dziwy: ciosy zadane niespodzianie:
miasta — gdzie twa krzywa jarmarczna buda gości…
wijącym się w męczarni w dławiącym kaftanie
objawisz się — upiorna legendo przyszłości.

***

***

Dane bibliograficzne: Adam Waż., Do mistrza Caligari, „Nowy Kurjer”, 28.04.1922, s. 4.

Dodaj komentarz