„Od dziś za lat 50. Rok 1982”, czyli futurystyczna wizja Tadeusza Kraszewskiego

Nic chyba nie starzeje się tak szybko, jak wizje przyszłości. Z drugiej jednak strony autorom snującym domysły w zakresie przekształceń politycznych, społecznych i technologicznych, do jakich miałoby dojść w przyszłości, dość często udaje się z czymś trafić.

Futurystyczne wizje nieobce były również Polakom z okresu międzywojnia. Jednym z nich był Tadeusz Kraszewski, pisarz i dziennikarz związany m.in. z „Ilustracją Polską” i „Kurierem Poznańskim”, który w 1932 roku snuł na łamach poznańskiej „Tęczy” prorokował, jak będzie wyglądał świat za 50 lat. Na ile jego prognozy się sprawdziły?

Komplet numerów „Tęczy” dostępny jest w zasobach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej. Z tekstem Kraszewskiego możecie zapoznać się poniżej.

***

Od dziś za lat 50. Rok 1982

1.

Jak będzie wyglądał świat za lat pięćdziesiąt?

Podobne pytanie zadawali sobie ludzie przed pięćdziesięciu laty, podobnie pytali napewno sto lat temu i tak dalej wstecz, aż do chwili, kiedy człowiek poraz pierwszy zdał sobie sprawę, że jego umysł ulepsza, poprawia i ułatwia życie.

W ostatnim pięćdziesięcioleciu, szczególnie od początku XX wieku, technika zrobiła kilka kolosalnych kroków naprzód. Wynalazki, które były w powijakach, zostały po stokrotnie ulepszone i poprawione. Trudno byłoby wyliczyć bodaj najważniejsze: telefon, samochód, kino dźwiękowe, samolot, maszyny elektryczne, no i radjo, radjo, które poprzez oceany połączyło wszystkie lądy świata.

Może być, że większość tych wynalazków przewidzieli genjalni ludzie przed kilkudziesięciu laty. Może być, że i dziś możemy w ogólnych zarysach nakreślić rozwój ich za lat pięćdziesiąt. Ale trudniej jest przewidzieć, jak wpłyną te wynalazki na życie, jak się ona pod wpływem ich zastosowania ukształtuje.

Bo naprzykład : możemy sobie wyimaginować, że – jeśli dzisiaj skonstruowano maszynę, wykonywującą pewne czynności człowieka, tzw. robota, to za lat kilkadziesiąt produkcja ludzi-maszyn udoskonali się i rozwinie. Fabryki na żądanie będą wyrabiały maszynki kształtami przypominające zupełnie człowieka i wypełniające szereg czynności ludzkich. Zamiast więc naprzykład wynajmować służącą w biurze pośrednictwa pracy, będziemy sobie poprostu kupowali w fabryce robota-kucharkę, czy robota-lokaja, czy poprostu robota-,,dziewczynę do wszystkiego”. W miarę środków. Ale trudniej jest wykombinować, jak taki wynalazek wpłynie na życie. Jaka będzie rola człowieka, kiedy robot będzie pracował w polu, pilnował maszyn w fabryce trykotaży, strzygł i golił w balwierni, reparował buty i szył ubrania.

Czy wtedy ludziom pozostanie jedynie możliwość nicnierobienia i zbierania plonów pracy robotów? Przecież do reprodukowania nowych robotów wystarczy pewna ograniczona ilość ludzi. Jeszcze trochę będzie potrzebne do kontrolowania ich pracy, a co będzie robiła reszta? Czy ci, którym roboty odbiorą pracę, utworzą armję głodujących bezrobotnych, czy też będą opływali w rozkoszach lenistwa i używania? Czy może, kiedy cały trud i wysiłek pracy fizycznej zostanie dla ludzi skreślony, każdy człowiek będzie mógł według uznania obrać sobie jakąś pracę umysłową, kulturalną i poświęcić jej się całkowicie? Może rozkwitnie wtedy wspaniale kultura, nauka i sztuka, a może przeciwnie – ludzie powiedzą ,,stop !” mamy dosyć i pogrążą się w lenistwie. A jak wtedy będzie wyglądać problem podziału dóbr ziemskich, podział zysków z pracy robotów-maszyn?

Słowem po wykreśleniu drogi dla rozwoju wynalazków pozostaje jeszcze dużo znaków zapytania, co do układu życia w przyszłości.

2.

Trzy dziedziny rokują najwięcej nadziei rozwoju na przyszłość, otwierają nowe drogi wynalazczości ludzkiej: radjo, elektryczność i lotnictwo.

Już dotąd wywarły one wielki wpływ na życie, a należy się spodziewać, że w przyszłości wpłyną jeszcze znacznie na jego kształtowanie.

Spróbujmy snuć przypuszczenia.

Za lat pięćdziesiąt radjo zastąpi telefony, telegraf, pocztę. W każdym domu niezbędnym przyborem będzie aparat radjowy. Może będą różne rodzaje aparatów, a może będzie jeden uniwersalny telefoniczno-telewizyjno-radjowy.

Jeśli człowiek z roku 1982 ma jakąś sprawę do swego przyjaciela – nie pisze do niego listu, jak to było przyjęte w roku 1902, ani nie wysyła depeszy, jak w r. 1922, ani nie telefonuje, jak w r. 1932, ani wreszcie nie rozmawia przez radjo, jak w roku 1962. Załatwia to sposobem uproszczonym i doskonalszym. Podchodzi do aparatu w kształcie niewielkiego pudełka, ozdobionego wielu kolorowemi guzikami i zaopatrzonego w niewielki ekranik. Przekręca, czy przyciska kilka guzików. W tej samej chwili na podobnym ekraniku, o kilka tysięcy kilometrów oddalonym od pierwszego, błyska jaskrawe światło. Przyjaciel widząc sygnał podchodzi do aparatu. Przyciska również guzik i oto każdy z panów widzi na swoim ekranie niby odbicie w lustrze swego przyjaciela.

– Hallo! przyjacielu, czy ci nie przeszkadzam? – rozlega się z aparatu głos.

– Ale cóż znowu. Mam dziesięć minut czasu. Potem będę słuchał koncertu z Metropolitan House.

– Świetnie się składa, bo ja mam za dziesięć minut posiedzenie komisji naukowej w Tokio, na którem muszę wygłosić przemówienie.

Oczywiście przemówienie to wygłaszać będzie nasz przyjaciel, siedząc przy swoim biurku.

Ludzie przestaną uczęszczać na przedstawienia, koncerty, odczyty, zebrania. Znikną też prawdopodobnie wielkie sale teatralne i koncertowe, znikną sale kinematograficzne. Wszystko to zastąpi aparat radiowy. Nie potrzebne będą drukowane gazety i książki, bo spaeker radjowy będzie podawać ilustrowane ostatnie wiadomości oraz czytać ostatnie utwory literackie. Przez radjo można będzie oglądać najnowszą wystawę plastyki, popis taneczny i międzynarodowy turniej szachowy.

Słowem radjo ułatwi i uprzystępni konsumentowi spożywanie wszelkich darów kultury.

3.

Uniwersalnym środkiem lokomocji stanie się oczywiście lotnictwo.

Pociągi i auta pozostaną może, jako przeżytki. Używać ich będą tylko ludzie niezamożni, których nie stać będzie na szybszą powietrzną komunikację, a może wprost przeciwnie zostaną one, jako środki lokomocji bogaczów, którzy będą mieli dużo czasu i kaprysy jeżdżenia po ziemi.

Oczywiście auta i pociągi pożerać będą przestrzeń z dużo większą, niż dziś szybkością, a stosownie do tego zmieni się ich wygląd zewnętrzny. Będą podobne do zdobywających dzisiaj rekordy aut-rakiet. Siłą pędną będzie z pewnością elektryczność.

O ile ruch aut i kolei może się zmniejszyć, to w powietrzu będzie napewno dużo gęściej, niż obecnie. Potrzebne okażą się przepisy ruchu powietrznego i policjanci, kierujący tym ruchem.

Najważniejszym problemem do rozwiązania w lotnictwie jest nie szybkość przelotów, lecz możliwość zatrzymywania statków w powietrzu. Problem ten zostanie zapewne do tego czasu rozwiązany. W roku 1982 będziemy mieli z pewnością powietrzne stacje taksówek, dworce autobusów powietrznych i dworce sterowców w powietrzu. Pasażer, wyruszający np. z Warszawy do Nowego Jorku, musi odbyć najpierw drogę na dach swego domu. Oczywiście windą. Skinie na przejeżdżającą wolniutko aero-dorożkę i ta opadnie prostopadle do jego stóp.

– Dworzec sterowców dalekobieżnych – powie pasażer, rozsiadając się wygodnie.

Warknęło górne śmigło i taksówka wzbiła się w górę, biorąc przepisową wysokość. Dopiero po osiągnięciu odpowiedniego poziomu pilot puszcza w ruch śmigło przednie i rusza w stronę stacji. Wielki sterowiec nieruchomo wiszący w powietrzu mieści kasę biletową i poczekalnie. Zatrzymujące się przed nim sterowce-pociągi łączy się z dworcem zwodzonemi kładkami, po których przechodzą pasażerowie. Źle będzie się tu czuł człowiek cierpiący na agorafobję.

4.

A ile niespodzianek przyniesie nam wynalazczość w dziedzinie elektryczności? Już dzisiaj zelektryfikowanie urządzeń domowych zamienia zwyczajne mieszkanie w krainę bajki: stoliczki-nakryj-się, miotły samosprzątajki, drzwi, co się same otwierały, wszystko to staje do rozporządzenia przeciętnego i nawet średniozamożnego człowieka. Jeśli dodamy do tego elektrycznego robota, to służba domowa niepotrzebna będzie ani w skromnym kawalerskim pokoju, ani w stupokojowym pałacu. O ile radjo umili nam życie, lotnictwo przyśpieszy jego tempo, to elektryczność bardzo je uwygodni.

Może tak będzie za pięćdziesiąt lat, a może i nie! W każdym bądź razie, gdyby tak ktoś zapadł obecnie w sen latargiczny, jak bohater filmu „Świat przyszłości” i obudził się dopiero za lat 50, na pewno czekałoby go dużo niespodzianek.

Może taką niespodzianką będzie stała komunikacja rakietowa z Marsem, może zmiana kierunku Golfstromu i ogrzanie nim bieguna północnego. Skutkiem tego na biegunie powstaną plantacje kawy i pomarańcz, a biedne foki i białe niedźwiedzie, które nie znoszą nagłych zmian temperatury przeniosą się chyba na wyspy Fidżi, gdzie klimat jest podobno najrównomierniejszy.

Wszystkiego nie można przewidzieć, choćbyśmy bardzo dokładnie obliczali i nieobliczalnie fantazjowali. Tak samo, jak 50 lat temu ludzie dużo przepowiedzieli, a nikt nie potrafił przewidzieć radja, ani następstw wojny europejskiej.

5.

Bo cóż nam z tego, że obliczymy naprzykład dokładnie postępy chemji stosowanej i przepowiemy ekstraktowanie środków spożywczych w pigułkach i olejkach? Bardzo możliwe, że w r. 1982 obiad dla sześciu osób złożony z zupy rakowej, karpia na szaro, kuropatwy z rożna, kremu ananasowego i kawy z likierami można będzie razem z opakowaniem wsunąć do kieszeni w kamizelce. Ale możliwe też że właśnie rozwinie się produkcja rolnicza. Hodowla bażantów, truskawek z zimie i łososiów w Wiśle będzie tańsza od produkcji chemicznej.

Cóż nam z tego, że z całą dokładnością potrafimy wyobrazić sobie miasto przyszłości z ulicami kilkupiętrowemi, może osłonionemi szklanym dachem, może ruchomemi, z drapaczami chmur, z lotniskami na dachach, z ogrodami na wysokości 26 piętra.

Cóż nam z tego, że wyimaginujemy sobie nawet, jaki ustrój społeczny panować będzie wtedy? Może wszystkie kraje połączą się w wielkie Stany Zjednoczone Ziemi zaprzyjaźnione z sąsiedniemi planetami. Może na całym świecie będzie jedna wielka republika z wolnymi i równymi obywatelami. Albo może żółta rasa będzie w niej rasą uprzywilejowaną. Może zniknie z powierzchni ziemi pieniądz, powrócą czasy wymiany produktów pracy na produkty potrzeby życiowej, a może cały świat będzie we władzy tyranów-monarchów, czy należeć będzie do jednego wielkiego kapitalisty. Może za lat pięćdziesiąt rządzić będzie sprawiedliwość, a ludzie wyzbędą się wszelkiej nieprawości, a może to będzie okres panowania mocy złych i ciemnych. Może kobiety staną się silniejszą połową rodzaju ludzkiego i one – bezpośrednio już – rządzić będą światem, a mężczyźni przejmą dawne kobiece funkcje. Może tak, a może nie!

W każdej dziedzinie przewidywać możemy taki lub inny kierunek rozwoju, w każdej dziedzinie możemy przewidzieć dobrze, albo popełnić omyłkę. Bo na ogólną drogę życia składają się liczne ścieżki różnych jego dziedzin. To tak, jak przy matematycznych obliczeniach – podnoszenie do potęgi. Jeden drobny błąd wyrasta w ogromne różnice.

A zresztą… jeden drobny kataklizm zniweczyć może wszystkie obliczenia. I znów musielibyśmy zacząć od początku.

***

***

Dane bibliograficzne: Tadeusz Kraszewski, Od dziś za lat 50. Rok 1982, „Tęcza”, r. 6, nr 11, 1932, s. 13-16.

2 myśli na temat “„Od dziś za lat 50. Rok 1982”, czyli futurystyczna wizja Tadeusza Kraszewskiego

  1. Uwielbiam takie znaleziska 🙂 I ogólnie ten tekst jest bardzo ciekawy. Autor nie stara się narzucić swojej wizji, ale gdyba i nie ukrywa, że z tego gdybania raczej nic nie wynika.

    Z elektrycznością jednak trafił, a z lotnictwem sporo przesadził. Naprawdę lubię takie klimaty zwłaszcza, że czasem zdarzają się trafione prognozy.

    1. No tak. To uroczy aspekt tego artykułu – świadomość, że mimo jakichś podstaw spekulacje tego typu w ostatecznym rozrachunku leżą raczej bliżej niż dalej wróżenia z fusów.

Pozostaw odpowiedź Charlie Bibliotekarz Anuluj pisanie odpowiedzi