Wszystko zaczęło się na 12. edycji Krakowskiego Festiwalu Komiksu w 2023 roku. Wówczas to nowo poznany znajomy opowiadał mi i koledze historię z dziejów wojen klubowych z okolic Rybnika. A właściwie to nie tyle opowiadał konkretną historię, z zawiązaniem akcji, jej rozwojem i rozwiązaniem, co odmalował nam sylwetkę jednego z uczestników tych walk – Cegłomiota. Cegłomiot był podobno kibolem o wąskiej specjalizacji. Rzucał cegłami. Podobno jego rzut miał spory zasięg, bo wystarczyło, że ustawił się tuż przy granicy sąsiedniego miasta, by oddać celny rzut (strzał?) cegłą. Podobno też miał pomagiera, który woził za nim na taczce cegły, by nie zabrakło mu amunicji.

Szczerze pisząc, nie wiem, czy odtwarzając sylwetkę Cegłomiota czegoś nie pokręciłem, ponieważ wówczas usłyszałem o nim po raz pierwszy i ostatni. A pisząc jeszcze szczerzej – mam pewność, że po dwóch latach mocno mi się szczegóły historii mieszają i umykają, bo gdy opowiadałem ją na Złotych Kurczakach, to nie pamiętałem, w jakim mieście miał żyć Cegłomiot, ale byłem przekonany, że w jakimś z dwoma drużynami i że chodziło o wojny klubowe między drużynami z tego samego miasta, a nie z sąsiednich miast.
W każdym razie…

Gdy pierwszy raz usłyszałem tę opowieść, zafascynowała mnie do tego stopnia, że jeszcze tego samego dnia poprosiłem Annę Krztoń, by wrysografowała mi Cegłomiota i jego pomagiera do komiksu Życie i wczasy, 2012-2017. Co zrobiła pięknie.

Wpadłem wówczas na pomysł, by przy kolejnych okazjach zbierać wrysografy z Cegłomiotem, aby doczekał się inkarnacji spod ręki jak największej liczby osób z polskiego komiksowa. Najbliższa ku temu okazja była niespełna miesiąc później na festiwalu w Poznaniu, ale do tego czasu o pomyślę zapomniałem.

Przypomniałem sobie o ponad rok później, na 12. edycji Złotych Kurczaków z 2025 roku i znów się do niego zapaliłem. Na festiwalu udało mi się zdobyć trzy wrysy z Cegłomiotem – od Rafała Szłapy, Jakuba „Dema” Dębskiego i Falauke. Każdy inny, wszystkie cudne.

Wrysy z Cegłomiotem będę zbierał dalej i prezentował tutaj.