Narodziny narodu (The Birth of a Nation, 1915, D. W. Griffith) są filmem wysoce problematycznym, łączącym narracyjną i wizualną maestrię z obrzydliwym przekazem i dziedzictwem w postaci realnej przemocy. Co istotne (bo wytrąca jego bezkrytycznym apologetom argument „Wiesz, to były inne czasy”) – nie jest on tak postrzegany wyłącznie ze współczesnej perspektywy, lecz budził kontrowersje już w chwili premiery. I prowokował do różnych działań.
Jedną z osób, które film Griffitha sprowokował do działania był Oscar Micheaux, pionier kina afroamerykańskiego, alternatywnego względem mainstreamowego kina hollywoodzkiego – tworzonego przez Czarnych dla Czarnych, wyświetlanego poza głównymi kinami i pozbawionego dużej reklamy. A działaniem tym była realizacja polemicznego względem Narodzin narodu filmu U naszych bram (Within Our Gates, 1920).
Micheaux zrealizował U naszych bram – jego drugi film – w trybie kina niezależnego, bo za grosze, w wynajmowanych na potrzeby zdjęć mieszkaniach i na ulicach, i w pełni autorskiego, był bowiem zarówno jego reżyserem, scenarzystą, jak i producentem. Film był tani, więc jego akcja rozgrywała się w czasach współczesnych, nie zaś bardziej atrakcyjnych historycznych realiach. A Micheaux, nie miał wieloletniego doświadczenia Griffitha w realizacji filmów, co widać. Niemniej U naszych bram to film, który warto zobaczyć, jeśli interesujecie się historią kina, nie tylko afroamerykańskiego.
A jest możliwość, by zrobić to nie tylko legalnie, ale i wersji bardzo ładnie odrestaurowanej. Zanim jednak napiszę, gdzie można film obejrzeć, podzielę się jeszcze jedną myślą.
Otóż. Oglądając odrestaurowaną wersję U naszych bram miałem wrażenie, że obcuję z filmem – a w szerzej perspektywie: z całym nurtem kina – w przypadku którego niewiele brakowało, żeby został wyparty z historii kina, nawet nie tyle celowo, co przez zaniechanie brak instytucjonalnych narzędzi i paradygmatów pozwalających na jego zachowanie, zarówno w pamięci, jak i fizycznej postaci. Zanim bowiem zainteresowano się historią kina afroamerykańskiego jako fenomenu z jednej strony swoistego, a z drugiej stanowiącego wycinek szerszej historii kina, a przynajmniej kina amerykańskiego, ogromna większość pionierskich filmów z tego nurtu zniknęła z powierzchni ziemi. To znaczy – nie zachowały się żadne ich kopie. Również U naszych bram uznawano za film zaginiony, dopóki w latach 70. ubiegłego wieku nie znaleziono jego kopii w Hiszpanii. Ponadto ta jedyna znana zachowana kopia filmu zawierała plansze tekstowe w języku hiszpańskim. Cudem (znaczy: przeze nieuwagę hiszpańskiego dystrybutora) ocalały tylko cztery oryginalne plansze, wskazujące na to, że wersja hiszpańskojęzyczna była uproszczona względem oryginału. Film w latach 90. XX wieku odrestaurowała amerykańska Biblioteka Kongresu, która obecnie udostępnia go w swoich kanałach. Gdyby film nie został odnaleziony w latach 70., znalibyśmy go dziś tylko z opisów. Wartości temu odkryciu dodaje fakt, że jest to najstarszy zachowany film afroamerykański. I raczej nie ma już co liczyć na to, że odnajdą się wcześniejsze.
Film w wersji HD (1080p) można obejrzeć na youtube’owym kanale Biblioteki Kongresu i na jej stronie internetowej. Ze strony biblioteki można go również pobrać w formacie mp4 (2,8 gb) i mov (11,3 gb).
Zachęcam do rzucenia okiem, zwłaszcza jeśli interesujecie się kinem niemym lub kinem afroamerykańskim.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 26 listopada 2022 roku.