Gdy Yongary umiera…

Podczas niedawnej prelekcji poświęconej koreańskiemu kinu grozy i science fiction wyznałem, że finał filmu Yongary, potwór z głębi (Taekoesu Yonggary, 1967, Kim Ki-Duk) wzbudza we mnie uczucie niepokoju. A przynajmniej wywołuje pewien dyskomfort. Dlaczego? Już wyjaśniam. I pokazuję.

Jeśli zdarzyło się Wam obejrzeć kilka filmów o wielkich potworach, zwłaszcza tych japońskich, to prawdopodobnie odnotowa(li/ły)ście, że monstra giną w nich w sposób… Hmm… Powiedzmy, że sterylny. Trochę tak, jak niegdyś opisywano klasyczny western – pif-paf, ktoś pada, zero krwi, żadnego przedśmiertnego rzężenia, szybka śmierć. Oczywiście zdarzały się od tego wyjątki (raczej na wcześniejszym niż późniejszym etapie dziejów gatunku), ale zazwyczaj walki potworów nie były zbyt brutalne, a ich śmierć była szybka, a przede wszystkim „czysta”.

Tymczasem w południowokoreańskiej odpowiedzi na fenomen japońskich filmów o wielkich potworach z 1967 roku kwestia ta przedstawia się zgoła inaczej. Yongary nie umiera ani szybko, ani czysto, lecz długo dogorywa, ewidentnie cierpiąc ze względu na wykorzystany do jego zgładzenia środek – bliżej nieokreśloną pochodną amoniaku. Najpierw bezskutecznie próbuje strzepać z siebie truciznę. Dalej miota się, słabnie, pada na ziemię i ostatkiem sił próbuje się czołgać. Na próżno. Chwilę później już tylko leży, z tylną częścią ciała w rzece. Rzeka zabarwia się na czerwono od krwi potwora. Krwi, która mogła wydostać się z jego ciała tylko przez odbyt. Yongary ma zamknięte oczy, nie rusza się już. Jego ciałem wciąż jednak targają przedśmiertne konwulsje. Kamera oddala się.

Taki sposób przedstawienia śmierci potwora nie jest raczej czymś, czego można się było spodziewać po inspirowanym japońskimi produkcjami filmie o wielkim potworze z drugiej połowy lat 60. XX wieku. I właśnie w tym finale w największym stopniu manifestuje się pierwiastek horroru tego filmu. Podejrzewam, że nieintencjonalnie, ale to akurat ma małe znaczenie. Bo tym, co najbardziej po seansie zostaje – przynajmniej we mnie – jest ten dyskomfort, gdy patrzy się, jak Yongary umiera.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 2 stycznia 2022 roku.

Dodaj komentarz