„Flash Gordon” Alexa Raymonda w międzywojennej Polsce

We wstępie do 26. numeru fanzinu „Kwazar” z połowy 1986 roku Rafał Sumacz pisał: „Flash Gordon znany jest bywalcom konwentów jako bohater filmu; mało kto wie, że żywot swój rozpoczął w latach trzydziestych jako postać komiksowa. Z pewnością jeszcze mniej ludzi wie, że już w Polsce przedwojennej był on (jako Błysk Gordon) osobistości dość znaną”[1].

Dziś wiadomo już  – głównie za sprawą publikacji Adama Ruska – że Flash Gordon zawitał do Polski międzywojennej nie w jednej, lecz trzech postaciach. Dosłownie, ponieważ za każdym razem był de facto inną osobą – królem jednego z marsjańskich państw, Amerykaninem, który trafił na nieznaną wcześniej planetę Mongo, i polskim podróżnikiem eksplorującym niezbadane głębiny morskie w bliżej nieokreślonych zakątkach globu.

Co więcej, dzięki Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej każdy może przeczytać przygody drugiej polskiej inkarnacji Flasha Gordona, biblioteka udostępnia bowiem zdigitalizowane numery „Kuryera Literacko-Naukowego” – dodatku do „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” – w których były one publikowane. Warto się z nimi zapoznać, choćby pobieżnie, ponieważ stanowią fascynujący przykład adaptacji formuły amerykańskiego paska komiksowego do lokalnej specyfiki.

W kontekście zagranicznego komiksu w Polsce okresu międzywojennego to właśnie „adaptacja” stanowi słowo-klucz, bowiem niewiele amerykańskich komiksów wydawano wówczas u nas w takiej postaci, w jakiej publikowano je w USA – niemal zawsze były one poddawane mniej lub bardziej posuniętym procesom adaptacyjnym, wykraczającym poza samo tłumaczenie.

Pasek Flasha Gordona z 27 października 1935 roku.

W pierwszym rzędzie z amerykańskich pasków komiksowych eliminowano „dymki”,  dostosowując je do formuły komiksu europejskiego, w którym tekst był zawarty pod ilustracjami. Adam Rusek pisze:

„Polskie wersje sprowadzanych komiksów niekoniecznie musiały odpowiadać oryginałom. Przeciwnie, z reguły te ostatnie poddawano rozmaitym przekształceniom, najczęściej ograniczając rolę obrazu na rzecz słowa. Nie zawsze zabiegów tych dokonywali polscy redaktorzy. Wydaje się pewne, że w niektórych wypadkach (np. Tillie the Toiler, Bonzo), „dymki”, z kadrów usuwały syndykaty amerykańskie, dostosowując w ten sposób matryce do europejskich upodobań, bądź agencje zachodnioeuropejskie (skandynawskie!), za których pośrednictwem niewątpliwie część amerykańskich komiksów trafiała na nasz rynek”[2].

Drugą popularną wówczas praktykę adaptacyjną stanowiło przekształcanie pasków komiksowych w odcinkowe powieści ilustrowane, co w praktyce pozbawiało je znamion komiksu – adaptatorzy tworzyli na podstawie pasków powieści, w których oryginalne kadry, pozbawione „dymków”, służyły za ilustracje. W przypadku obu tych praktyk pierwotne historie poddawano dodatkowym modyfikacjom, zazwyczaj poprzez ich lokalizację (tj. umieszczenie akcji w Polsce lub zmianę personaliów bohaterów na Polaków), czasami jednak wprowadzono do nich bardziej drastyczne zmiany.

W przeciwieństwie do takich komiksów, jak Prince Valiant, Lone Ranger czy Mandrake the Magician, Flash Gordon  nigdy nie trafił do Polski w postaci paska komiksowego – każdorazowo przekształcany był w powieść ilustrowaną, przy czym dwa razy zabiegu tego dokonano w Polsce, raz zaś sprowadzono „upowieściowioną” wersję komiksu z USA. 

Cowboy w masce czyli Lone Ranger; „Wieczór Warszawski” R.XII nr 246, 31 sierpnia 1939.
Tajemnica profesora Xylandra czyli Mandrake the Magician; „Panorama” R.IV nr 23, 7 czerwca 1936.

Flash Gordon, ukazujący się w USA w trybie cotygodniowym od styczna 1934 roku, po raz pierwszy zawitał do Polski w 1937 roku za sprawą łódzkiej spółki Republika, wydawcy trzech tygodników obrazkowych – „Karuzeli”, „Wędrowca” i „Tarzana”. Więcej informacji na temat Republiki i tych trzech pism można znaleźć w artykule Adama Ruska Od „Grzesia” do „Gazetki Miki”: dzieje czasopism obrazkowych dla młodzieży w II Reczypospolitej i jego książce Tarzan, Matołek i inni: Cykliczne historyjki obrazkowe w Polsce w latach 1919-1939[3].

Flash Gordon był publikowany na łamach „Wędrowca” od jego pierwszego numeru ze stycznia 1937 roku aż do kwietnia 1939 roku, pierwotnie pod tytułem Tajemnice mieszkańców Marsa, a następnie Na czerwonej planecie, w postaci odcinkowej powieści ilustrowanej. Niestety, nie mam dostępu do archiwalnych numerów „Wędrowca”, więc wnioski na temat zabiegów adaptacyjnych dokonanych na materiale źródłowym opieram na zaledwie jednym epizodzie („rozdziale”, posługując się nomenklaturą pisma), którego skan był uprzejmy dostarczyć mi Wojciech Jama.

Powyższy epizod, opublikowany w numerze z 15 maja 1938 roku, odpowiada paskowi, który ukazał się w USA 12 września 1937 roku, co wskazuje, że polska edycja Flasha Gordona miała około osiem miesięcy opóźnienia w stosunku do oryginału. Nawet na podstawie pojedynczego rozdziału polskiego wydania można stwierdzić, że opóźnienie to miało charakter stały – osiem miesięcy przed debiutem „Wędrowca” w wydawanych w USA paskach z przygodami Flasha Gordona rozpoczęła się historia retroaktywnie zatytułowana Undersea Kingdom (Podmorskie królestwo), której fabuła pokrywa się z grubsza z wydarzeniami opisanymi na początku poprzedzającego epizod „streszczenia poprzednich rozdziałów”.

Pasek Flasha Gordona z 12 września 1937 roku.

Oryginalne komiksy o Flash Gordonie opowiadają o przygodach trójki Ziemian – Flasha, światowej klasy zawodnika polo, doktora Hansa Zarkova, wybitnego naukowca, i Dale Arden, będącej… no, kobietą, ponieważ w tamtych czasach bohaterkom kobiecym wystarczyła taka charakterystyka – którzy trafiają na planetę Mongo, rządzoną przez despotycznego tyrana, Minga. Fabuła adaptacji komiksu publikowanej w „Wędrowcu” rozpoczyna się w okolicach 140. paska oryginalnej historii, toteż adaptator musiał ją nieco zmodyfikować, by czytelnik mógł płynnie wejść w przedstawiony w „powieści” świat.

Sam podtytuł „powieści”, Marsjańskie przygody uczonego Polaka i jego asystentki, wskazuje część zmian dokonanych w niej w stosunku do oryginału. Poza przeniesieniem akcji na Marsa, sięgnięto po często stosowany zabieg lokalizacyjny, przekształcając Zarkova i Dale w Polaków – profesora Rujwida i Krystynę. Ze streszczenia poprzednich rozdziałów wynika, że Flasha uczyniono królem jednego z marsjańskich państw, który gości przybyszów z Ziemi. Ponadto zmieniono personalia innych postaci znanych z pasków komiksowych – cesarz Ming stał się królem Rao, władcą Artamei, wrogiem króla Gordona, a Barin, władca leśnego królestwa, Nespodem, księciem Kerakesu. Ze  streszczenia można wywnioskować, że „powieść” podąża, przynajmniej  w ogólnym zarysie, za historią przedstawioną w komiksach. Zapewne wprowadzono do niej więcej drobnych zmian (jak choćby wątek konfliktu dwóch podwodnych państw, jednego rządzonego przez Gordona, drugiego przez królową Undynę), lecz na podstawie pojedynczego epizodu nie jestem w stanie ich stwierdzić.

Trzecia polska inkarnacja Flasha Gordona pojawiła się w 1938 roku za sprawą Marka Przeworskiego, warszawskiego księgarza i wydawcy, który wprowadził wówczas na rynek krótko istniejące pisemko „Gazetka Miki”, zawierające komiksy z bohaterami filmów animowanych Walta Disneya, oraz siedem powieści ilustrowanych na podstawie komiksów.

Stanisław Borowkin tak opisuje tę ostatnią inicjatywę wydawniczą:

„Książki [te] tworzyły „Serię filmówek”. Każdy z tomów wydawnictwa zawierał na stronach nieparzystych rysunki (ok. 150 do ok. 160), na parzystych – teksty. W ramach owego cyklu ukazały się w 1938 r. trzy książki Z. Greya pod wspólnym tytułem Sierżant King z Królewskiej Konnej (drugi człon tytułu: Skarb Północy, Państwo jednego człowieka, Brylant Kobee), dwie W. Disneya (Miki pilot pocztowy, Miki żegluje na Wyspę Skarbów) oraz po jednej A. Raymonda (Błysk Gordon i królowa Błękitnej Magii) i L. Younga (Tim Tyler z zastępu „kłów słoniowych”. Tajemniczy domek)”[4].

Publikacje te były niczym innym, jak polskimi wersjami książeczek z serii „The Big Little Books”, wydawanych w USA od 1932 roku przez Whitman Publishing Company. Te niewielkie, acz grube, liczące bowiem od ponad 200 do ponad 400 stron, książki ilustrowane bazowały na popularnych wśród dzieci i młodzieży markach, zazwyczaj komiksach, ale również słuchowiskach radiowych, powieściach i filmach animowanych. Mimo różnic w rozmiarach miały one identyczną formę – po lewej stronie znajdował się tekst, po prawej zaś ilustracja.

W latach 1934-1948 nakładem Whitman Publishing Company ukazało się piętnaście „Wielkich Małych Książek” na podstawie komiksów z Flashem Gordonem, w których za ilustracje służyły czarno-białe kadry z pasków. Błysk Gordon i królowa Błękitnej Magii to polska wersja Flash Gordon and the Witch Queen of Mongo – czwartej książki z serii, która ukazała się w USA w 1936 roku.

Okładki polskiego i amerykańskiego wydania książki.

Flash Gordon and the Witch Queen of Mongo to „upowieściowiona” wersja historii publikowanej w formie komiksowej od 21 kwietnia do 13 października 1935 roku. Chronologicznie poprzedza ona nieznacznie historię Undersea Kingdom, od której rozpoczęto publikację przygód Flasha Gordona w „Wędrowcu”. Spośród trzech powieści ilustrowanych o Flashu Gordonie, jakie wydano w Polsce w latach 30. XX wieku, Błysk Gordon i królowa Błękitnej Magii jest pod względem fabularnym najbliższy oryginałowi, bowiem stanowi wierne tłumaczenie książeczki ściśle trzymającej się historii przedstawionej w paskach komiksowych. Odstępstwa od oryginału są nieznaczne – tłumaczka, Janina Sujowska, zmieniła nazwisko doktora Zarkova na Lot i przełożyła imię bohatera na Błysk.

Strona z Błyska Gordona i królowej Błękitnej Magii
… i pasek Flasha Gordona z 5 maja 1935 roku z odpowiadającym ilustracji kadrem.

Błysk Gordon i królowa Błękitnej Magii został przedrukowany w przywoływanym na początku wpisu numerze fanzinu „Kwazar” w wersji pozbawionej ilustracji Raymonda. Rafał Surmacz pisał wówczas:

„Przedstawiamy Czytelnikom tekst jednej z przygód [Flasha Gordona], jednocześnie z przykrością stwierdzamy, że względy obiektywne nie pozwoliły nam na zaprezentowanie oryginalnych rysunków A. Raymonda – mamy nadzieję, że nasz plastyk chociaż w części zrekompensował ten brak”.

Przedruk w „Kwazarze” został opatrzony pięcioma ilustracjami, na czterech z których przedstawiono królową Azurę z odsłoniętymi piesiami, co może, choć nie musi, mówić coś o polskim fandomie fantastycznym z lat 80. ubiegłego stulecia.

Jedna z ilustracji z fanzinu „Kwazar”.

Druga polska inkarnacja Flasha Gordona ukazywała się na łamach krakowskiego „Kuryera Literacko-Naukowego”, od 4 października 1937 roku do 9 maja 1938 roku. Tak jak i w przypadku łódzkiego „Wędrowca”, miała ona formę odcinkowej powieści ilustrowanej, w której tekst opatrzony był kadrami z komiksu, a każdy odcinek odpowiadał jednemu oryginalnemu paskowi. Powieść nosiła tytuł Więzień podwodnego świata (podtytuł brzmiał: Opowieść fantastyczna dla młodzieży) i bazowała na historii Undersea Kingdom, od której publikację przygód Flasha Gordona rozpoczął niespełna rok wcześniej „Wędrowiec”. Komiks został zaadaptowany przez dziennikarza Zbigniewa Grotowskiego.

Pierwszy odcinek Więźnia podwodnego świata: „Kuryer Literacko-Naukowy”, nr 41, 4 października 1937.
Pasek Flasha Gordona z 10 maja 1936 roku odpowiadający pierwszemu odcinkowi Więźnia podwodnego świata.

Zastanawiające jest, dlaczego redakcja „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” zdecydowała się zaadaptować właśnie tę historię i – o czym szerzej zaraz – umieścić jej akcję na Ziemi. Być może wpływ miał na to fakt, że w 1937 roku wyświetlano w Polsce skrócony do postaci pojedynczego filmu serial kinowy produkcji RKO Podwodne  królestwo (Undersea Kingdom, 1936, B. Reeves Eason, Joseph Kane). Niewykluczone jednak, że redakcja po prostu wykorzystała te paski, które otrzymała od szwedzkiej agencji Bull Press (na źródło pasków wskazuje notka Copyright by Bull and IKC w prawym górnym rogu strony).

Choć Więzień podwodnego świata i pierwsze rozdziały Tajemnic mieszkańców Marsa bazują na tych samych paskach, przedstawione w nich historie są zgoła odmienne. Spośród trzech polskich  inkarnacji Flasha Gordona z okresu międzywojennego to właśnie w Więźniu podwodnego świata zachodzą największe odstępstwa fabularne od pierwowzoru. Grotowski bowiem nie tylko uczynił z bohaterów Polaków (Flash Gordon stał się Jackiem Żegotą, Dale Adren – Wandą, a doktor Zarkov – profesorem Krakusem), ale i usunął wątek podróży na inną planetę, umieszczając akcję na Ziemi.

W pierwszym odcinka Więźnia podwodnego świata czytelnik dowiaduje się, że bohater „chciał poznać tajemnice Atlantydy, zatopionej przez wiekami”, toteż wraz z profesorem Krakusem i Wandą „wybrali się w podróż odkrywczą, pragnąc dotrzeć do królestwa podwodnego”, lecz ich statek uległ katastrofie, a mieszkańcy ukrytej w głębinach mórz Koralji, „odebrali mu zdolność oddechania na wolnem powietrzu”, zmieniając w go w człowieka-rybę. Problem cesarza Minga, który żył i panował na lądzie, Grotowski rozwiązał, przekształcając go we władcę nieznanych wysp – w szesnastym odcinku czytamy: „Cesarz Ming, panujący nad oceanami i mający swą siedzibę na wyspach, których nadaremno szukalibyśmy na mapach świata, stworzył ogromną flotyllę”. Kraina Barina, do której zmierzają bohaterowie pod koniec historii, stała się natomiast ziemią, „którą znają tylko mapy Minga”.

Lektura Więźnia podwodnego świata  jest ciekawym doświadczeniem ze względu na zastosowane w nim praktyki lokalizacyjne, w tym liczne, a przy tym właściwie nieistotne z punktu widzenia fabuły, odniesienia do Polski oraz wydarzeń, które pozwalają dość precyzyjnie określić, kiedy rozgrywa się akcja powieści. Poniżej kilka najciekawszych smaczków

W pierwszym epizodzie narrator stwierdza, że Flashowi, pardon – Jackowi „przypominają […] się dawne czasy, gdy jako młody chłopiec chodził po Tatrach”, w czwartym zaś bohater marzy o powrocie do Gdyni, by zorganizować tam ponowną wyprawę na podbój podwodnego królestwa.

Grotowski często uderza w patriotyczny dzwon, charakter i odwagę Jacka, pozwalające mu wychodzić cało z opresji, tłumacząc tyleż jego indywidualnymi predyspozycjami, co wychowaniem i polską krwią. W 21. epizodzie czytamy:

„Żegota był człowiekiem szlachetnym, szedł zawsze z pomocą swym przyjaciołom i nigdy nikogo nie opuścił w potrzebie. Był typem nowoczesnego rycerza polskiego. Wychowała go dobra szkoła harcerska, w której nauczył się walki z przeciwnościami, poznał tajniki natury i stał się owym doskonałym Robinsonem nowoczesnym, umiejącym sobie dać radę w każdej przygodzie. Harcerstwo uczyniło go przedsiębiorczym, śmiałym i przede wszystkiem szlachetnym. […] W młodości nauczył się czujności. Wiedział, że wróg nie śpi. Należy zawsze mieć otwarte oczy i uszy. Wszak tego domaga się pozdrowienie harcerskie „Czuwaj!””.

W tym samym epizodzie czytelnik dowiadywał się, że Jacek „dopiero gdy stawał oko w oko ze śmiercią, gdy rzucał na szalę swe życie, gdy staczał walkę i zwyciężał, wtedy dopiero czuł się naprawdę zadowolonym”, pamiętał bowiem „słowa wielkiego Polaka”, wedle których „warto jest żyć dla wojny, walki – i małych dzieci”. Natomiast w 14. epizodzie pada stwierdzenie: „[Jacek] umie śmiało patrzeć śmierci w oczy. Wszak płynie w nim polska krew”.

Ciekawym zabiegiem lokalizacyjnym są odwołania do książek, zarówno polskich, jak i zagranicznych, które niegdyś czytali bohaterowie. W drugim epizodzie narrator stwierdza, że Jacek „rozczytywał się w książkach Williama Beebe, który tak pięknie opisywał dno morskie”, po czym przytacza passusy z pracy W głębinach oceanu, polskiego wydania Beneath Tropic Seas z 1928 roku, opublikowanej w Polsce po raz pierwszy w 1936 roku. W kolejnym epizodzie Grotowski zastosował ten sam zabieg, tym razem w odniesieniu do książki Skarby wód. Opowieści z nadmorskich krain Michała Siedleckiego, opublikowanej w 1923 roku. W 23. epizodzie Jacek wspomina: „Pamiętam z dzieciństwa Cudowną podróż Selmy Lagerlöff. Jak bardzo wtedy chciałem być takim chłopcem, który płynie w powietrzu na skrzydłach dzikiej gęsi” (pierwsze polskie wydanie książki ukazało się w 1910 roku). Z kolei w 16. epizodzie czytamy: „[Jacek] słyszał wiele dobrego o »żołnierzu królowej Madagaskaru«. Teraz sam jest bohaterem ciekawej historii o »żołnierzu królowej Undiny«”, co stanowi nawiązanie do Żołnierza królowej Madagaskaru, farsy Stanisława Dobrzańskiego z 1879 roku, której wodewilowa wersja – z tekstem opracowanym na nowo w 1936 roku przez Juliana Tuwima – cieszyła się dużą popularnością (nawiasem: Jan Zarzycki nakręcił w 1939 roku film na jej podstawie). W końcu zaś, w 13. epizodzie, po tym, jak Jacek mówi Wandzie, by nie płakała, narrator stwierdza, że „Wanda […] zapewne czytała W pustyni i w puszczy”, ponieważ odpowiedziała „Ja nie płaczę, mnie się tylko tak oczy pocą”.

W powieści znajdują się również liczne nawiązania do autentycznych wydarzeń z bliższej i dalszej przeszłości. W 5. epizodzie Neptun (w oryginale: Triton), raczy Jacka winem, o którym mówi: „To jest wino, które ma u nas markę »Titanic 1912«. To znaczy, że pochodzi ono z zapasów tego okrętu. Nasi ludzie przeszukali dobrze wrak tego okrętu i zabrali stamtąd wszystko, co było wartościowszego”. W innym epizodzie Jacek zwraca się do profesora Krakusa ze słowami „Muszę przyznać profesorze, że może pan stawać do najbliższej Olimpjady jako następca Kusocińskiego”, co stanowi nawiązanie do postaci Janusza Kusocińskiego, zdobywcy złotego medalu w biegu na 10,000 metrów podczas Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1932 roku. Z kolei w 19. epizodzie, gdy Wanda chce brać udział w walce z Mingiem, Jacek stwierdza „O przepraszam. Tu nie Abisynja, tu całych rodzin nie zabiera się na wojnę…”, co dla ówczesnych odbiorców stanowiło czytelne odniesienie do II wojny włosko-abisyńskiej z lat 1935-1936, konkretnie zaś do rozkazu mobilizacyjnego sił etiopskich, w którym Hajle Selassie nakazał wojownikom stawienie się pod Addis Abebą wraz z kobietami, które miały im gotować.

Najciekawsze odniesienie do autentycznych wydarzeń stanowi wzmianka o „białych kapturach”, pozwala bowiem dość precyzyjnie określić, kiedy rozgrywa się akcja powieści. W 11. epizodzie, po wejściu do arsenału, Jacek stwierdza:„No, no, piwniczka ładnie zaopatrzona. Możnaby się tu zabawić w »białe kaptury«”. Na pytanie Wandy, kim są „białych kaptury”, Jacek odpowiada, że w czasie, gdy gościła go królowa Undina, usłyszał w radiu o organizacji „która posiadała rzekomo tajne arsenały” i „widok zbrojowni nasunął [mu] to porównanie”. „Białe kaptury”, wprowadzone do historii przez Grotowskiego, to członkowie francuskiej skrajnie prawicowej organizacji La Cagoule (Kaptur), która w październiku 1937 roku została rozbita przez francuską policję, o czym informowały polskie media. „Tajne magazyny broni w podziemiach Paryża” – donosiła 18 października „Ilustrowana Republika”. „Olbrzymie zapasy broni i amunicji gromadziły tajnie »Białe kaptury« we Francji”  –  pisał dwa dni później dziennik ilustrowany „Siedem groszy”. Oznacza to, że akcja Więźnia podwodnego świata rozgrywała się na przełomie października i listopada 1937 roku, a więc tuż po rozpoczęciu publikacji powieści.

Ostatni epizod Więźnia podwodnego świata ukazał się w „Kuryerze Literacko-Naukowym” 9 maja 1938 roku. Grotowski nie zakończył powieści w chwili opuszczenia przez Flasha Jacka podwodnego królestwa, lecz wykorzystał kilka pasków z historii Forest Kingdom (Leśne królestwo). Dziennikarz najwyraźniej nie chciał pozostawiać otwartego zakończenia, w którym bohaterowie wyruszają na poszukiwanie kolejnej przygody, i wprowadził do historii autorski epilog – Ming i Barin podpisują akt o nieagresji, a kilka miesięcy później odbywa się wesele Jacka i Wandy. Podczas uroczystości zaś: „pierwszy toast na cześć młodej pary wzniósł cesarz Ming”. Zupełnie nie jak we Flashu Gordonie.

Post Scriptum: Całość (no, prawie) Więźnia podwodnego świata możecie przejrzeć w pierwszej odsłonie działu „Czytelnia komiksów”.

Przypisy:

[1] Rafał Surmacz, Od redakcji, „Kwazar, Nr 26, 1986, s. 2. 

[2] Adam Rusek, Tarzan, Matołek i inni: Cykliczne historyjki obrazkowe w Polsce w latach 1919-1939, Biblioteka Narodowa, Warszawa 2001, s. 69.

[3] Adam Rusek, Od „Grzesia” do „Gazetki Miki”: dzieje czasopism obrazkowych dla młodzieży w II Reczypospolitej, „Rocznik historii prasy polskiej”, T. XII, Z. 2(24), 2009, s. 67-72; Tegoż, Tarzan…, s. 92-101.

[4] Stanisław Borowkin, „Gazetka Miki” (1938-1939), „Kwartalnik historii prasy polskiej”, T. XXVII, Z. 1, 1988, s. 40-41.

Tekst pochodzi z 2017 roku.

Dodaj komentarz