Wczoraj wieczorem, chcąc nagrodzić się za intensywną robotę w ostatnich dniach, sięgnąłem po X:Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów.
Bardzo lubię tę historię od czasów dzieciństwa, gdy została po raz pierwszy wydana w Polsce przez TM-Semic (w numerach 2. i 3. serii „X-Men” z 1994 roku). W ogóle zresztą uważam lata 80. XX wieku za jedne z najlepszych okresów w historii X-Men.
Nie mogłem jednak delektować się tą historią. Nie dlatego, że jest już wiekowa, bo w tym tkwi część jej uroku. Chodziło o coś innego – polski przekład, który zgrzytał mi od samego początku lektury i krok po kroku wpychał mnie na coraz wyższy poziom zębozgrzytania.
Dawno już nie czytałem komiksu, który tak głośno krzyczałby, że jego tłumaczenie powstawało w oderwaniu od warstwy wizualnej, na podstawie samego tekstu. I że proces redakcji był. W sensie – jakiś, ale niezbyt uważny. Po kilkunastu stronach lektury sięgnąłem do oryginalnego wydania tej historii, by zobaczyć, do dokładnie wydarzyło się na etapie przekładu. I w większości przypadków okazało się, że są to błędy, które można było wyłapać na etapie redakcji, a które pewnie w ogóle nie pojawiłyby się, gdyby osoba tłumacząca widziała, co tłumaczy.
By nie być gołosłownym, przygotowałem dla Was dwadzieścia cztery zestawienia kadrów z wydania oryginalnego i polskiego. Znajdziecie tam rzeczy zróżnicowane – od takich, których nie nazwałbym błędami, bo wynikają z moich osobistych preferencji, po nieścisłości, których łatwo można byłoby uniknąć, gdyby ktoś przyjrzał się planszom i zastanowił się, o czym właściwie jest ta historia, po już bezdyskusyjne i karygodne błędy w przekładzie.
Błędów i nieścisłości jest w komiksie więcej – na moje oko tak z dwa razy. Przyznam Wam, że nie mogę wyjść zdziwienia, o jak wiele lepszy jest przekład z TM-Semic z 1994 roku, tworzony w gorszych warunkach w zakresie dostępności do narzędzi ułatwiających pracę translatorską. Ale zakładam, że w TM-Semic tłumaczono komiksy, patrząc na to, co znajduje się na kadrach, a w tym przypadku… no, niekoniecznie.
1. Nie jestem przesadnym purystą językowym, ale uniosła mi się brew, gdy przeczytałem określenie „laserowy blast”. Sądzę, że, tłumacząc „laser blast” na język polski, bez większego problemu można znaleźć polski odpowiednik słowa „blast”, choćby „strzał”.
2. Tu nie mamy do czynienia z błędem, bo przekład „That was a pitcher” na „Tak mi się wydawało” można uzasadnić preferencjami osobami tłumaczącymi, sądzę jednak, że gubi się w nim istotny element rozmowy, tzn. wyraźne skontrastowanie rysunku z rzeczywistością – chłopiec widział wcześniej rysunek Colossusa w jego stalowej formie, który mu się podobał, a później zobaczył samego Colossusa w tej postaci, co wywołało w nim strach.
3. Tu pojawia się już poważny błąd – tłumaczenie „projectors” na „projektory”. W kontekście, w jakim to słowo zostało użyte w komiksie, oznacza jakieś urządzenie, które wystrzeliwuje pociski (projectiles), więc należałoby tu użyć słowa „działko” lub czegoś w ten deseń.
4. Tu mamy do czynienia jeśli nie z błędem, to przynajmniej nieścisłością, której dałoby się uniknąć, gdyby ktoś popatrzył na kadr. Nie ma tam przecież walącego się budynku – to ulica (będąca częścią kompleksu) unosi się czy też sunie niczym fala.
5. Tu z kolei zdanie „I can feel him wrigglin’” zostało przetłumaczone jako „Czuję, jak się trzęsie”, choć w kontekście tego, co dzieje się na tym kadrze i co działo się wcześniej, poprawne byłoby nie słowo „trzęsie”, lecz „wierci”, bo Blob przygniótł Wolverine’a i na nim siedzi.
6. Według tłumaczenia Mystique „przyleciała z wiatrem”, chociaż Mystique nie lata i do X-Men zwyczajnie podeszła – zakradła się od zawietrznej.
7. Tu z kolei słowo „armored body” zostało przetłumaczone jako „uzbrojona postać”, choć nie chodzi o żadną uzbrojoną postać, lecz opancerzone ciało Colossusa (tzn. pokryte stalą, co jest jego mutacją). Nie wiem, czy wynika to z tego, że tłumaczka zobaczyła tam „armed”, a nie „armoderd”, czy z czegoś innego, ale to ewidentny błąd, łatwy do wyłapania, jeśli tylko przyjrzy się kadrowi, i który pojawia się w przekładzie drugi raz kilkanaście stron później.
8. Na tych dwóch kadrach mamy natomiast do czynienia z błędnym tłumaczeniem słowa „You” i jego konsekwencjami. Mystique nie zwraca się tu konkretnie do Wolverine’a („Ty oczywiście masz wybór”, „Raz w życiu możesz postąpić rozsądnie”), lecz do całej grupy X-Men (czyli: mówi im, że mają wybór i mogą postąpić rozsądnie). A gdybyśmy mieli w tym zakresie wątpliwości, to na drugim kadrze zwraca się do Havoka, a nie Wolverine’a.
9. No dobrze… Tu możecie uznać, że się czepiam i tłumaczka miała prawo przełożyć „dazzle-flash” na „dazzlebyłsk”. Sam lubię radosne słowotwórstwo, a komiks superhero jako inherentnie głupiutki daje ku temu duże pole do manewru. Niemniej w tym kontekście nie jest to nazwa jakiegoś super-ruchu z bijatyki czy okrzyk bojowy Dazzler, lecz określenie, którego postać używa jednorazowo i które ładnie przekłada się na „oślepiający błysk”.
10. Tu dla odmiany mamy ewidentny błąd. Spiral nie nazywa Dazzler „staruszką” – słowo „old” jest częścią większej całości, którą można przełożyć jako „nowa twarz w miejsce starej”. Poza tym „Get away?!?” w kontekście tego, co dzieje się na tym i wcześniejszym kadrze, nie jest zawołaniem, by dać drapaka, lecz okrzykiem w kierunku Spiral, by ta zostawiła Dazzler w spokoju.
11. Na tych dwóch kadrach co prawda tego nie widać, ale gdyby spojrzy się na następny, to jasne staje się to, że „ranger” to nie imię czy pseudonim, które można zostawić w oryginalnej postaci, lecz określenie funkcji – policjant zwraca się tak do członkini jednostki określanej mianem Strażników Teksasu, powinno być tam więc „strażniczko”.
12. W tym przypadku natomiast nie trzeba nawet patrzeć na inne kadry – postać zwraca się przez odbiornik radiowy do kobiety, tymczasem słowo „partner” zostało tu przełożone na „stary”, a więc ktoś od dawna współpracujący z kobietą widoczną na kadrze ją misgenderuje.
13. Tu z kolei mamy do czynienia z ewidentnym błędem wynikającym z tego, że słowo „can” zostało potraktowane jak „can’t”. Spiral w oryginale mówi, że coś, co łatwo się zrobiło, można łatwo cofnąć, po czym jest zaskoczona, że nie może tego zrobić. W przekładzie mówi coś zgoła odwrotnego – że coś, co łatwo się zrobiło, nie jest łatwe do cofnięcia.
14. Słowo „strippling” oznacza „młodzieńca”. Nawet gdyby chcieć je zastąpić jakimś innym, to wybór „kurdupla” w odniesieniu do Colossusa (który jest wysoki i potężnie zbudowany, co sygnalizuje nam już jego pseudonim) jest… no wiecie.
15. Tu co prawda można stwierdzić, że to tylko kwestia moich preferencji, ale ja swojego zarzutu broniłbym argumentem konsekwencji. Skoro w komiksie wszystkie pseudonimy postaci pozostały zostawione w oryginalne, to nie widzę powodu, dla którego Crimson Commando miałby stanowić na tym polu wyjątek. Osoba tłumacząca nie musi wiedzieć, że w tym przypadku chodzi o pseudonim, ale powinno to zostać wyłapane na etapie redakcji.
16. Tu nie mamy do czynienia z jakimś karygodnym błędem, ale gdy przekład ocenia się w kontekście całości historii i świata przestawionego, a konkretnie – mocy Destiny, to przekład „nothing” na „nic dobrego” jest w najlepszym razie dyskusyjny. A to dlatego, że nie chodzi o to, że Destiny, która ma moce prekognicja, nie widzi dobrego scenariusza dla X-Men – ta w swych wizjach przyszłości w ogóle nie widzi X-Men, ponieważ w ramach tej historii… no, odpuszczę sobie spoilery.
17. Tu kolejny karygodny błąd. W kontekście wypowiedzi Wolverine’a „outifit” to nie „garniturek” ani żaden strój, lecz „ekipa”, „zespół”, „drużyna” czy cokolwiek w ten deseń – chodzi o X-Men. Wolverine mówi, że Mystique i jej ekipa jako agenci federalni są bardziej wiarygodni od wyjętych spod prawa i przez nie ściganych X-Men.
18. Błąd na tym kadrze nie jest może rażący, ale jest niewątpliwy. Forge nie mówi tu, że musiał poświęcić ponad połowę swoich obwodów, by stworzyć system zasilania energią słoneczną, a wręcz przeciwnie – stwierdza, że to było łatwe (w domyśle – nie wymagające dużej liczby zasobów), zaś ponad połowę obwodów poświęcił na stworzenie urządzenia, które trzyma w ręce.
19. Pewnie tego tłumaczenia można próbować bronić, ale w moim odczuciu zdania „Nie zostawię cię tam!” i „A już zwłaszcza z tym zwyrolem, który chce zająć twoje miejsce” sugeruje, że Blob nie chce zostawiać Mystique budynku, w którym znajduje się również ktoś, chcący zająć jej miejsce jako przywódczyni. Tymczasem on odnosi się do postaci Crimson Commando, który jest na zewnątrz, a który chce zająć miejsce Mystique jako liderki Freedom Force. Ze względu na to, że w przekładzie zniknęło słowo „commando” jako część pseudonimu Crimson Commando, w ogóle nie wiadomo, o kogo chodzi.
20. Oj, tu już dzieją się rzeczy, których dałoby się uniknąć, gdyby podczas przekładu lub redakcji ktoś zwrócił uwagę na kadry. „Killing ground” to nie żadne „zabijanie ziemi”, lecz „pole śmierci”, czyli miejsce, gdzie toczy się lub rozegrała się jatka. A „overlord” oznacza bazę, z którą kontaktuje się Forge.
21. Zważywszy na to, co wydarzyło się w przekładzie z poprzedniego punktu, tu nie dzieje się nic strasznego. Niemniej następuje tu pomieszanie liczby pojedynczej i mnogiej – skrót BUFF został rozwinięty jako Big Ugly Fat Fellas, czyli w liczbie mnogiej w kontekście „’s ” na końcu skrótu w oryginalne, ale później mowa jest o bombowcu w liczbie pojedynczej.
22. Tu natomiast wracamy do błędów większego kalibru. Gdy reporter mówi „Scares me silly” ma na myśli to, że jest bardzo przerażony, a nie że Longshot jest głupkiem.
23. Tego błędu można byłoby łatwo uniknąć, gdyby ktoś przez chwilę zastanowił się, o co w ogóle chodzi w tej historii. Gdy Adversary mówi, że ktoś go zaskoczył „by sneaking in a ringer”, to nie ma na myśli tego, że ktoś zmienił postać. Chodzi o to, że wbrew jego wiedzy Nova zdołała przywrócić do zespołu X-Men Colossusa, który ze względu na swą mutację może wyrządzić mu krzywdę. „Ringer” w tym kontekście oznacza osobę biorącą udział w grze nielegalnie – a Adversary postrzega konflikt z Novą, w który zaangażowali się X-Men, jako grę.
24. Na koniec kolejny przykład błędu, który wynikał z tłumaczenia bez patrzenia na warstwę wizualną komiksu. Storm ma na myśli siebie i drużynę – jest zdziwiona, że żyją, pomimo tego, że wydawało się im, że giną. Powinno się więc tam znaleźć słowo „żyję” lub „żyjemy”, ale nie „żyją”.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 24 czerwca 2024 roku.
Bardzo ciekawe zestawienie, niesamowite, że w obliczu dość drogich komiksów i ich sporego zalewu na rynku, wydawcy potrafią dopuścić sie takiej fuszerki. A niestety, ten album nie jest odosobnionym przypadkiem, ale cóż, póki co czytelnicy jakoś dziwnie łykają wpadki wydawców, a Ci skwapliwie najwidoczniej z tego faktu korzystają. Dzięki za artykuł, bardzo potrzebny!