W życiu bawi mnie wiele rzeczy, ale w pierwszej dziesiątce tych bawiących mnie najbardziej są sytuacje, w których samozwańczy obrońcy polskości, polskiej historii i tradycji, polskiej sztuki wieków minionych i religii katolickiej pokazują, że mają w tych tematach słabą orientację, za to lubią bić w związku z nimi pianę.
We wpisie chciałbym pokazać Wam jedną z nich, udokumentowaną screenami. A przy okazji zademonstrować, na czym polega słabe jakościowo dziennikarstwo i jak fajnym narzędziem jest usługa Wayback Machine dostępna na stronie Internet Archive.
Otóż wczoraj (tj. 15 lipca) Portal Warszawski opublikował materiał opatrzony krzykliwym hasłem „Tylko u nas” poświęcony prezentacji stereoskopowej obrazu Bitwa pod Grunwaldem Jana Matejki zrealizowanej w 2010 roku dla Muzeum Narodowego w Warszawie (dostępnej na YouTube’ie).
Jeśli przyjrzymy się temu materiałowi dziś, odkryjemy, że redakcję portalu bulwersuje fakt, że prezentacja ta nie zawiera wizerunku św. Stanisława, unoszącego się nad polem bitwy. By to podkreślić, materiał zawiera zestawienie obrazu z ostatnim kadrem animacji (ilustracja 1).
Pewnie przypuszczacie, czego można się po materiale spodziewać. Wieńczy go akapit:
Po 1945 roku środowisko historyków sztuki też było pod kontrolą komunistów, ale nie ma przypadku aby to komuniści dokonali tak perfidnego fałszerstwa. W wolnej Polsce, historycy sztuki pracujący w Muzeum Narodowym w Warszawie uznali postać św. Stanisława za zbędną. I tak chcąc nie chcąc stali się wiernymi uczniami ojców założycieli komunizmu naukowego.
„No dobra” – powiecie – „ale co w tym zabawnego. Mają prawo się oburzać”. Zgadzam się. Samo to znajduję tylko troszkę zabawnym, głównie w zakresie retoryki – zwłaszcza podsumowania o wiernych uczniach ojców założycieli komunizmu naukowego. Bo tak sobie myślę, że jest inne, bardziej prozaiczne, wyjaśnienie powodu, dla którego na prezentacji stereoskopowej nie ma św. Stanisława – ta skupia się na pierwszym planie i niemal wszystko z dalszych planów zostało usunięte lub uproszczone.
Ale naprawdę zabawne jest tu coś innego. Otóż o ile dziś materiał nosi tytuł „Muzeum Narodowe z ikonicznego obrazu Matejki usunęło…postać św. Stanisława”, o tyle wczoraj brzmiał on „Muzeum Narodowe z ikonicznego obrazu Matejki usunęło…postać Matki Bożej!” (ilustracja 2), a środkowe zdanie w przywoływanym wcześniej wieńczącym go akapicie brzmiało „W wolnej Polsce, historycy sztuki pracujący w Muzeum Narodowym w Warszawie uznali postać Matki Bożej za zbędną”.
Wygląda więc na to, że redakcja sądziła, iż Matejko namalował na obrazie Matkę Boską i w polskiej tradycji religijno-historycznej uznaje się, że to właśnie ona objawiła się na polu bitwy, i dopiero po kilku, może kilkunastu godzinach, ktoś tam zorientował się, że nie bardzo.
Redakcja zmieniła więc tytuł materiału i jego treść (ilustracje 3 i 4) oraz jego adres internetowy, który wcześniej kończył się tak: tylko-u-nas-muzeum-narodowe-z-ikonicznego-obrazu-matejki-usunelo-postac-matki-bozej. Teraz adres jest inny, ale i z nim wiąże się coś zabawnego, o czym piszę nieco dalej.
A jak to odkryłem?
Pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby w polską prawicową przestrzeń internetową nie poszedł już komunikat, że Muzeum Narodowe usunęło Matkę Bożą z „Bitwy pod Grunwaldem”.
Sięgnąłem więc po narzędzie WaybackMachine, które pozwala na przyjrzenie się zawartości stron internetowych w różnych okresach ich indeksowania. Niestety, w usłudze był dostępny stan tylko dla dziś (16 lipca) z godziny 11:37, już po wprowadzeniu zmian.
Pomyślałem jednak, że skoro adres zawiera dokładną treść tytułu, to spróbuję zmodyfikować go tak, by na jego końcu znalazła się Matka Boża. I zadziałało. Odkryłem stan tego adresu z dziś z godziny 2:45.
Wróćmy jednak do nowego adresu. Otóż jego końcówka brzmi: „tylko-u-nas-muzeum-narodowe-z-ikonicznego-obrazu-matejki-usunelo-postac-sw-szczepana”.
Wygląda więc na to, że choć redakcja zmieniła treść materiału tak, by widniał w nim św. Stanisław, to na poziomie tytułu określiła tę postać mianem św. Szczepana (ilustracja 5). Tak, tak. Komuś pomylił się św. Szczepan ze św. Stanisławem ze Szczepanowa, który jest zaledwie jednym z trzech głównych katolickich patronów Polski.
Nieźle, jak na samozwańczych obrońców polskości, polskiej historii i tradycji, polskiej sztuki wieków minionych i religii katolickiej.
A żeby było jeszcze zabawniej, informacja ta w pierwotnej postaci poleciała dalej w polskim prawicowym internecie. I tak na przykład w takiej postaci na eloneksie udostępniła ją niejaka MartynaBP (ilustracja 6), a na Facebooku profil Stowarzyszenie „Wspólnota i Niepodległość”, w którymś po jakimś czasie ktoś zorientował się, co się wydarzyło i poprawił, ale… historia edycji została (ilustracje 7 i 8).
Czyżby znów potwierdził się pogląd, że ci, którzy najwięcej krzyczą o ojczyźnie, historii i tradycji, mają w wiedzy w ich zakresie wyraźne braki?
I czy ta całą sytuacja nie pokazuje, że w tego typu gardłowaniach często chodzi tylko o rytualne performowanie oburzenia?
Wpis pojawił się na fanpejdżu 16 lipca 2024 roku.