Fascynuje mnie ostatnio temat złych komiksowych adaptacji filmów, funkcjonujących jako ich tie-iny i narzędzia promocji. Celowo piszę „złych”, bo wiem, że takie komiksy mogą być dobre lub poprawne, choćby jak – znana także w Polsce – komiksowa adaptacja Batmana Tima Burtona. Ale te niezbyt mnie interesują.
Jednym z najgorszych tego rodzaju komiksów, jakie czytałem, jest Street Fighter: The Battle for Shadaloo, adaptacja aktorskiego Street Fightera z 1994 roku.
Nie chodzi mi nawet o jego okropną warstwę wizualną, lecz o to, że twórcom komiksu udało się zepsuć w procesie adaptacji wszystko to, co było w filmie dobre. Choćby najlepszą scenę w filmie, która w wersji komisowej wygląda tak.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 3 lutego 2023 roku.