Plakaty filmowe (i trailery, i omówienia w książkach filmoznawczych, i relacje znajomych) potrafią wzbudzić oczekiwania względem filmu, którym ten nie jest w stanie sprostać.
Jest tak nie od dziś, ani nie od wczoraj. Tak samo było w przypadku plakatów reklamujących pokazy japońskiego filmu z powstania bokserów, zrealizowanego na zlecenie Yoshizawa Shōten przez Tsunekichiego Shibatę i Komakichiego Fukayę, które odbywały się pod koniec października 1900 roku w teatrze Kiraku-za w Jokohamie.
Czego tu nie ma – na polu bitwy leżą ciała żołnierzy, japońska artyleria ostrzeliwuje chińskie pozycje, gdzie wybuchają wystrzeliwane przez nią pociski, siejąc spustoszenie wśród chińskich oddziałów, w powietrzu unoszą się urwane głowy i kończyny oraz elementy uzbrojenia, wszystko to zaś rejestrują stojący w oddali japońscy operatorzy.
Tymczasem operatorzy, którzy dokumentowali przebieg powstania, nie uchwycili ma taśmie żadnych walk, co wynikało zarówno z ograniczeń ówczesnej technologii filmowej i trudności logistycznych, jakie wiązałyby się z takim przedsięwzięciem, jak i polityki medialnej japońskiej armii, która nie dopuszczała korespondentów wojennych na tereny objęte walkami.
Ciekawe, ilu widzów poczuło się wówczas oszukanych taką formą reklamy.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 4 czerwca 2018 roku.