Cofnijmy się do początków cyfrowych efektów specjalnych w kinie, czyli do 1973 roku i Świata Dzikiego Zachodu (Westworld) w reżyserii Michaela Crichtona. Nawet jeśli samego filmu nie znacie, to być może kojarzycie współczesny serial na jego podstawie. W każdym razie – jest o robotach, a w jednego z nich gra Yul Brynner, którego rola jest w pewnym sensie pastiszem jego kreacji z Siedmiu wspaniałych (The Magnificent Seven, 1960, John Sturges.
Próbując oddać sposób postrzegania świata przez robota, Twórcy Świata Dzikiego Zachodu sięgnęli – jako pierwsi na gruncie filmu pełnometrażowego, wcześniej bowiem podobne zabiegi stosowano na gruncie krótkiego metrażu – po cyfrowe przetwarzanie obrazu. A konkretnie – grafikę rastrową w ujęciach z perspektywy robota.
Ujęć tych nie było dużo, bo trwają łącznie około dwie minuty, ale robiły (i, moim zdaniem, wciąż robią) świetną robotę właśnie przez oszczędne użycie w odpowiednich momentach.
Na prezentowanym tu fragmencie możecie zobaczyć pościg robota granego przez Brynnera za człowiekiem.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 31 maja 2023 roku.