Długo się nad tym wahałem, w końcu jednak wczoraj postanowiłem przetestować platformę FlixClassic. W końcu dostęp miesięczny to tylko 12,99 zł, więc nawet jeśli miałbym obejrzeć na niej tylko trzy, cztery filmy, to i tak się opłaca.
Bezpośredniej impulsem dla tej decyzji było wtorkowe spotkanie w ramach Akademii Kina Światowego, podczas którego wyświetlony Namaszczony do zabijania (Koroshi no rakuin aka Branded to Kill, 1967) – najsłynniejszy film Seijuna Suzukiego.
Platforma ma w ofercie trzy filmy Suzukiego, każdy na swój sposób ciekawy i warty obejrzenia. Jeśli macie dostęp do platofrmy i ochotę sprawdzić wszystkie, to mam dla Was sugestię w kwestii kolejności.
Na początek polecam Bramę ciał (Nikutai no mon aka Gate of Flesh) z 1964 roku. To adaptacja głośnej powieści Taijirō Tamury z 1947 roku, przedstawiająca losy grupy niezależnych prostytutek w powojennym Tokio, których relacje psują się wraz z pojawieniem się pewnego mężczyzny (gra go Jō Shishido, gwiazda Namaszczonego do zabijania). Film jest bardzo ciekawy pod względem formalnym, ponieważ łączy społeczny realizm tematu z „teatralną” inscenizacją, świadomie eksponowaną przez twórców, zwłaszcza w kostiumach bohaterek, z których każdej przypisano odmienny kolor. Ponadto jest to pierwsza japońska produkcja filmowa zawierająca nagość.
Na drugi seans sugeruję Urodzonego wojownika (Kenka erejii aka Fighting Elegy) z 1966 roku, będącego przedostatnim filmem zrealizowanym przez Suzukiego w Nikkatsu, zanim otrzymał wilczy bilet uniemożliwiający mu realizację filmów kinowych przez dekadę. To również adaptacja powieści, na podstawie scenariusza autorstwa Kaneto Shindō, mocno zmodyfikowanego przez Suzukiego. Film nie jest aż tak śmiały formalnie jak Namaszczony do zabijania, jednak zawiera sporo pomysłów, które wpisywały się w obraz Suzukiego jako reżysera niezainteresowanego robieniem filmów „po bożemu”. Urodzonego wojownika – choć to film z połowy lat 60. XX wieku z akcją osadzoną w latach 30. – ciekawie ogląda się ze współczesnej perspektywy, w kluczu zjawiska incelstwa. Jest to bowiem opowieść o uczniu szkoły średniej, zafascynowanym dziewczyną, z którą nie może być, i z tego powodu sfrustrowanym seksualnie, próbującym zastąpić masturbację przemocą, po części ze względu na to, że jest katolikiem, bardziej jednak ze względu na ówczesne nastroje.
Młodość bestii (Yajū no seishun aka Youth of the Beast) z 1963 roku – najstarszy z dostępnych na platformie filmów Suzukiego – radzę obejrzeć na koniec, przede wszystkim ze względu na to, że choć również zawiera fajne rozwiązania formalne, ładnie wygląda i dobrze się ogląda, jest to produkcja bardziej konwencjonalna. Jeśli lubicie japońskie filmy gangsterskie od Nikkatsu lub macie ochotę zapoznać się z tą formułą, Młodość bestii to dobry adres. A jeśli nie, to może bardziej zachęcą Was podobieństwa filmu do Straży przybocznej (Yōjinbō, 1961) Akiry Kurosawy – były policjant współpracuje z dwoma zwaśnionymi gangami, nastawiając je przeciw sobie. Co prawda jest to adaptacja powieści Haruhiko Ōyabu, lecz ta ukazała się w 1962 roku, już po premierze Straży przybocznej, więc podobieństwa mogą nie być przypadkowe.
Ufff… Rozpisałem się, a miałem tylko wrzucić polecajkę kolejności. No ale nic to – mam nadzieję, że ta rozwleczona rozpiska się komuś przyda.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 2 listopada 2023 roku.