Jak Stanisław Janicki i Tadao Satō oglądali „Krzyżaków” w japońskiej telewizji

Oglądacie czasem filmy w telewizji? Denerwują Was długaśne bloki reklamowe, które nie pozwalają Wam wczuć się w film? Wiecie, te piętnaście minut proszków do prania, samochodów i napojów wciśnięte dziesięć minut przed końcem seansu?

No to mam dla Was anegdotkę Stanisława Janickiego, jak to podczas swojej pierwszej podróży do Japonii w 1971 roku oglądał w mieszkaniu Tadao Satō, cenionego japońskiego krytyka filmowego, w telewizji Krzyżaków Aleksandra Forda z 1960 roku.

A leci ona tak:

Pewnego razu Tadao-san oznajmił, że wieczorem zostajemy w domu, bo w tokijskiej telewizji „poleci” polski film. Jaki? „Krzyżacy”. Wiedział, że napisałem książkę o Fordzie i chciał ten film razem ze mną zobaczyć. Oglądaliśmy. Po raz kolejny podziwiam świetnie filmowo zrobioną scenę oślepienia Juranda, nagle zaskoczenie: szklanka z grubego szkła, nad nią butelka z wlewającym się płynem i napis i głos „Pijcie tylko Suntory whisky!”.

A wkrótce kolejne zaskoczenie. Po scenie z dwoma nagimi mieczami – koniec filmu. A scena bitwy? Pytam Tadao – o co chodzi? Jak można tak okaleczyć film?! Okazało się, o czym Tadao wiedział, że redaktorzy telewizji uznali, że część batalistyczna jest słaba, Kurosawa i inni japońscy reżyserzy robili takie sceny znacznie lepiej, choćby w „Siedmiu samurajach”, nie mówiąc o innych arcydziełach japońskiej sztuki filmowej…

A tak w ogóle – reklamy, skracanie filmów, zmiana tytułu (np. „Popiół i diament” wyświetlany był w TV jako „Podzwonne dla mordercy”!!!) to metoda japońskiej telewizji. Pytanie (zadał mi je Tadao-san) co jest ważniejsze dla Was (czyli nas), żeby polski film pojawił się w programie czy też stawiamy twarde (skądinąd słuszne) warunku i wielomilionowe grono widzów japońskich nie ogląda polskich filmów? Zagraniczne filmy na ekranach kinowych i telewizyjnych to były przede wszystkim filmy hollywoodzkie, trochę francuskich. Krytycy japońscy docenili w „Krzyżakach” głównie grecki niemal wymiar tragedii Juranda i wzruszający romans Danusi i Zbyszka. A sama bitwa była dla nich epizodem filmowym, historycznie bez znaczenia. Ciekawy to przyczynek do recepcji wartości jednej kultury przez drugą[1].

[1] Andrzej Pacuła, W starym kinie Stanisława Janickiego, Wydawnictwo „Grupa M-D-M”, Warszawa 2019, s. 104-105.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 29 maja 2021 roku.

Dodaj komentarz