Co prawda miałem się na chwilę wstrzymać z wpisami dotyczącymi komiksów, ale udzielam sobie dyspensy tematycznej. No bo skoro wczoraj pisałem o filmach snuff, to głupio byłoby nie wykorzystać okazji do zaprezentowania Wam (najprawdopodobniej) pierwszego komiksu, w którym pojawia się odniesienie do nich.
Odniesienie, co tu dużo mówić, dość losowe. Ale właśnie za taką losowość bardzo lubię amerykańskie komiksy superbohaterskie z lat 70. ubiegłego wieku. Nie wiem do końca, z czego to wynikało, ale obstawiam jakąś mieszankę świadomości, że w gruncie rzeczy robi się w pierdoletach, relatywnie dużej swobody twórczej, ambicji, chęci bycia relewantnym i jeszcze kilku innych rzeczy, które kiedyś tam miałem w głowie odnotowane, ale tak bardzo chce napisać Wam coś więcej o planszy towarzyszącej wpisowi, że nie będę sobie na siłę przypominał. W każdym razie – amerykańskie komiksy z lat 70. XX wieku często zawierały elementy dość losowe…
…i jeden z takich losowych, przy czym bardzo aktualnych w chwili publikacji komiksu, elementów pojawił się w 40. zeszycie serii „Defenders”, ze scenariuszem Steve’a Gerbera i rysunkami Sala Buscemy i Klausa Jansona, datowanym na październik 1976 roku.
Oto bowiem Hulk skacze sobie po południowo-zachodnim USA, widzi pikietę przed kinem, przegania ją i niszczy kino. Film, którego wyświetlaniu towarzyszą protesty nosi tytuł Waste i rzekomo zawiera scenę autentycznego mordu dokonanego na jednej z aktorek. Coś Wam świta? Jeśli nie, to wyjaśniam, że jest to odniesienie do protestów towarzyszących wyświetlaniu filmu Snuff z 1976 roku. A żeby nikt nie miał wątpliwości, o co chodzi, jedna z protestujących kobiet trzyma w ręce transparent z napisem „Snuff >>Waste<<„.
Tak. Gerber z rysownikami poświęcili stronę z kawałkiem na losowe, w żaden sposób nie powracające później w komiksie, nawiązanie do głośnego wydarzenia, do którego doszło na kilka miesięcy przed publikacją komiksu. W działaniu Hulka jest może jakiś komentarz do tej sprawy, ale tak bardzo nie wnikam.
Hmm… Skoro tyle napisałem o jednym komiksie, to może rozważę powrót do porzuconego dawno pomysłu tekstu o motywach snuff w komiksie… A przynajmniej pokuszę się o serię wpisów. Czy to czas na hashtag #snuffwkomiksie?
A jeśli temat protestów towarzyszących filmowi „Snuff” Was nieco bardziej zainteresował, to poniżej zamieszczam wyimki z artykułu, który kiedyś napisaliśmy wspólnie z nieodżałowanym Przemkiem Dudzińskim (Kwiaty ciała i krwi: Wokół mitu filmów snuff, „Studia Humanistyczne AGH”, vol. 14, nr 1, 2015, s. 160-162).
Za ukucie samego terminu „film snuff” i wprowadzenie go w obieg publiczny odpowiedzialny jest amerykański prozaik i poeta Ed Sanders, który użył go w swojej wydanej w 1971 roku książce The Family: The Story of Charles Manson’s Dune Buggy Attack Battalion, gdzie twierdził, że produkcją takich filmów zajmowała się Rodzina Charlesa Mansona. […]
Prawdopodobnie jednak pojedyncza książka kapitalizująca doraźną sensację nie wystarczyłaby, aby termin się utrwalił. Stało się to dopiero w 1976 roku, wraz z premierą niskobudżetowej produkcji zatytułowanej po prostu… Snuff (reż. Michael Findlay, Roberta Findlay, Horacio Fredriksson, Simon Nuchtern).
Pierwotna wersja filmu, nosząca tytuł Slaughter (reż. Michael Findlay, Horacio Fredriksson), powstała w 1971 roku. Była to produkcja (nakręcona dla obniżenia kosztów w Argentynie) eksploatująca wciąż nośny temat działalności Rodziny Mansona, na której wyraźnie wzorowana była filmowa mordercza sekta. Zrealizowany za 30 tysięcy dolarów Slaughter doczekał się ograniczonej dystrybucji, głównie ze względu na to, że niemal równolegle do kin trafiła produkcja o takim samym tytule, wydana przez dominującą wówczas na rynku kina eksploatacji wytwórnię AIP.
Dziełko Findlayów trafiło na półki magazynów i wydawało się, że tam zakończy swój żywot. W 1975 roku zainteresował się nim jednak Allan Shackleton, dystrybutor i producent kina klasy B, którego zainspirowała fala prasowych doniesień o rzekomo powstających w Ameryce Południowej i przemycanych do Stanów Zjednoczonych filmach snuff. Shackelton zlecił przygotowanie nowej sceny finałowej Slaughter, która przedstawiała morderstwo popełniane przez ekipę filmu na jednej z aktorek i imitować miała przypadkową rejestrację. Tytuł filmu zmieniono na Snuff, a na plakacie umieszczono chwytliwe w kontekście paniki moralnej, która zainspirowała zmiany, hasło „Film, który mógł powstać tylko w Ameryce Południowej, gdzie życie jest… TANIE”. […]
Przez pewien czas Shackleton wynajmował grupy mające oprotestowywać seanse i w ten sposób promować tytuł, zapewniać mu obecność w mediach i złą – ale przyciągającą uwagę – sławę. Jednak wkrótce stało się to zbędne, gdyż niezwykle aktywna w tym okresie organizacja WAP (Women Against Pornography) nieświadomie przejęła tę rolę. Dzięki WAP o filmie zrobiło się naprawdę głośno, protesty trafiły na antenę ogólnokrajowej telewizji i przykuły uwagę redaktorów magazynu „Variety”, który w 1976 roku opublikował artykuł falsyfikujący scenę mordu kończącą film […]. Zaplanowany przez Shackletona sztuczny rozgłos okazał się niezwykle skuteczny, być może przerósł nawet oczekiwania producenta. Przez pierwsze trzy tygodnie Snuff zarabiał lepiej niż równolegle obecny na ekranach Lot nad kukułczym gniazdem (One Flew Over the Cuckoo’s Nest, reż. Miloš Forman, 1975).
Wpis pojawił się na fanpejdżu 4 maja 2022 roku.