Dużo koni robi patataj, czyli jugosłowiański aspekt włoskich filmów historycznych

W artykule Mitologia i historia, opublikowanym w 40. numerze „Filmu” z 1960 roku, Virgilio Tosi, regularny włoski korespondent tego pisma donosił:

W tym roku zakres tematyczny [filmów historycznych] rozszerzył się zresztą bardzo. Scenarzyści byli zmuszeni przejść przyśpieszony kurs historii i literatury rosyjskiej. Tołstoj, Puszkin, Katarzyna Wielka, car Aleksander I cieszą się obecnie taką samą popularnością, jak Homer, Messalina i Neron. Kozacy Stieńki Razina zajmują w sercach producentów filmowych to samo miejsce, co słonie Hannibala.

A wszystko na skutek tego, że włoscy producenci odkryli przed kilkoma laty jugosłowiańską kawalerię. Pułki doborowe, świetnie wyposażone, punktualne w pracy i doskonale wyćwiczone. Dla reżysera przedstawiają one tym większą wartość, że są znakomicie zdyscyplinowane, dla producenta zaś, że kosztują grosze.

Tym tłumaczy się wielka ilość koprodukcji włosko-jugosłowiańskich, w których jugosłowiańska kawaleria spełnia funkcję, jaką w normalnych umowach koprodukcyjnych odgrywa słynne nazwisko aktora i aktorki. Jugosławia jest więc Rosją dla Włochów – pod ręką, niemal na progu domu.

Ciepią na tym włoscy statyści, ponieważ obecna sytuacja grozi zniszczeniem starej, powstałej jeszcze w czasach filmu niemego, organizacji jeźdźców akrobatycznych i szermierzy.

Ale tym razem potężnym sojusznikiem włoskich statystów okazała się idea odprężenia międzynarodowego. Jugosławia rozpoczęła już demobilizację swojej kawalerii. W miarę, jak pułki rozwiązują się, kawalerzyści przechodzą na etaty serbskich i chorwackich wytwórni filmowych. Złoty interes się kończy – ceny usług w Jugosławii wzrosną i włoscy producenci będą musieli zrewidować swoje plany i, być może, wrócić do dawnych włoskich statystów.


Na wideo-ilustrację tego wyimku wybrałem dla Was fragment włosko-amerykańskiej koprodukcji Hannibal (Annibale, 1959, Edgar G. Ulmer, Carlo Ludovico Bragaglia), o której Tosi pisał w tym samym artykule tak:

Ambicja realizatorów polega nie na tym, by dobrze „zrobić” bitwę, ale by ją nakręcać w ciągu najmniejszej ilości dni. Carlo Ludovico Bragaglia osiągnął już w czasie pracy nad filmem „Hannibal” swoisty rekord, realizując w cztery dni bitwę pod Kannami!.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 2 października 2023 roku.

Dodaj komentarz