Z postacią Katsutarō Inabaty, żyjącego w latach 1862-1949 przedsiębiorcy z Kioto, zetknąłem się po raz pierwszy ponad dekadę temu, rozpoczynając swą wieloletnią przygodę z badaniem początków kina w Japonii, jako że był on jednym z jego pionierów – importerem kinematografu i organizatorem wczesnych pokazów filmowych w swej ojczyźnie.
Pewnego razu postanowiłem sprawdzić, czy jakieś informacje o Inabacie pojawiają się w polskiej prasie lub innych materiałach drukowanych z epoki. I tak oto trafiłem na wzmiankę o nim w Podróży na wschód Azyi Pawła Sapiehy. Polski podróżnik miał okazję poznać Inabatę 20 kwietnia 1889 roku. Poniżej możecie zobaczyć, co napisał o tym spotkaniu.
***
Miałem właśnie długą i wyczerpującą rozmowę z młodym, bo ledwie 26 lat liczącym Japończykiem, panem Katsutaro Innabata, dyrektorem towarzystwa akcyjnego, które obecnie zakłada fabrykę wyrobów jedwabnych tu w Kioto.
Człowiek ten spędziwszy lat ośm we Francyi, gdzie był chłopcem, uczył się najprzód nie wiem w którym instytucie OO. Jezuitów, potem w Lyonie. Przez długie lata nie chciał jednak przejść na katolicyzm, dopiero po powrocie do ojczyzny, przerażony upadkiem, nędzą moralną własnej dotychczasowej religii (buddyzmu), a czując konieczną potrzebę wiary, został katolikiem.
Otóż ten młody człowiek opowiedział mi rzeczy, które mię mocno przejęły. Japonia — twierdzi on — znajduje się obecnie nietylko w stadyum przejściowem politycznie i socyalnie, ale przedewszystkiem pod względem moralnym i religijnym! Religia Buddy upada, niknie, topnieje z dniem każdym. Bonzowie dają sami impuls do tego upadku. Żyją hulaszczo, trwonią pomału zasoby swych świątyń, a gdy zasób się wyczerpuje, palą świątynie. Dowodów na to w ręku nikt nie ma, ale to jest vox popoli, którego źródło w coraz się powtarzających pożarach świątyń buddystowskich. Ryba od głowy cuchnie: zmniejszona, osłabiona, zwiędła wiara kleru pociąga za sobą też same objawy u ludu. Miliony więc mieszkańców Japonii pozostaną niebawem bez wiary, bez religii! Ponieważ jednak Japończyk z natury jest nader ciekawy, pragnie dojść wszędzie do dna, zbadać wszystko, niczego niejasnem nie pozostawiając, przeto tracąc potrochu dotyczasową swą wiarę, bada, czem się to dzieje, i dochodzi do wniosku, że dlatego, iż ta wiara nic nie warta.
***
Dane bibliograficzne: Paweł Sapieha, Podróż na wschód Azyi, 1888-1889, Wydanie Drugie, Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta, Lwów 1899, s. 209-210.