Propozycja podróży przez niemiecki ekspresjonizm filmowy

To nie jest wpis dla osób siedzących mocniej w kinie niemym, a już zwłaszcza niemieckim ekspresjonizmie filmowym. To znaczy – jeśli takie osoby go przeczytają, to fajnie, a jeśli odniosą się do niego, to jeszcze lepiej, ale zamieszczam go z myślą o osobach, które dopiero chcą rozpocząć przygodę z niemieckim ekspresjonizmem i rozważają, od czego zacząć.

A zaczęło się od tego, że pod facebookowym wpisem, w którym zestawiałem fotosy z nadchodzącego Nosferatu Roberta Eggersa i Gabinetu doktora Caligari (Das Cabinet des Dr. Caligari, 1920, Robert Wiene), Marek Kamień zapytał, co można polecić do obejrzenia z niemieckiego ekspresjonizmu. Odpisałem, później jednak pomyślałem, że może warto byłoby zamieścić tę odpowiedź jako osobny wpis, bo a nuż – komuś się przyda.

Pytanie Marka jest fajne, ale trudne, bo wiele zależy od tego, jak szeroko rozumiemy niemiecki ekspresjonizm (przede wszystkim w kontekście najmłodszego filmu, do którego się odniosę) i na ile komfortowo osobom, które sięgnęłyby po tę polecankę, wchodzi kino nieme w ogóle.

Generalnie rzecz biorąc, sądzę, że na początek lepiej mogą podejść (zwłaszcza osobom, które wcześniej nie miały wiele lub w ogóle do czynienia z kinem niemym) filmy bardziej „teatralne”, ze scenografią nie pretendującą do realizmu.

Na start polecałbym Gabinet doktora Caligari, jako początek niemieckiego ekspresjonizmu na pełnej, a do tego film, który, przynajmniej z mojej perspektywy, ogląda się dobrze do tej pory ze względu na to, jak bardzo jest odrealniony – Studenta z Pragi (Der Student von Prag, 1913, Stellan Rye) na początek nie polecam, choć sam lubię, bo dla osób nieprzyzwyczajonych do wczesnego kina niemego może być nie tylko powolny, ale i komiczny.

Jeśli Gabinet doktora Caligari podejdzie, to dalej ruszyłbym z Golemem (Der Golem, wie er in die Welt kam, 1920, Paul Wegener, Carl Boese), bo jest fajny wizualnie (bardzo caligaryczne dekoracje), do tego jest ciekawy tematycznie. No i jeśli lubi się filmowe horrory Universalu, to można go oglądać przez pryzmat Frankensteina (1931, James Whale). W dalszej kolejności, idąc tropem caligarycznej scenografii, można sprawdzić Genuine (1920, Robert Wiene), ale już niekonieczne.

Po początku z nurtem fantastycznym zrobiłbym drobny skręt w kierunku realizmu społecznego Kammerspiel. Tu polecałbym przede wszystkim wybitnego Portiera z hotelu Atlantic (Der Letzte Mann, 1924, Friedrich Wilhelm Murnau), żeby przekonać się, jak może wyglądać pełnometrażowy film fabularny z okresu kina niemego pozbawiony plansz tekstowych (co należy podkreślić: już na poziomie konceptu, a nie dlatego, że zaginęły) i czy to działa. Jeśli ekspresjonizm realizmu społecznego podejdzie, to następnie polecałbym sprawdzić Schody kuchenne (Hintertreppe, 1921, Leopold Jessner, Paul Leni).

Po Kammerspiel można ponownie zwrócić się w kierunku kina fantastycznego. Na tym etapie podróży proponowałbym jednak sięgnięcie nie po grozę, lecz po protoplastów kina science-fiction i fantasy. Czyli po dwa widowiskowe filmy Fritza Langa.

Radziłbym zacząć od Metropolis (1926), bo choć ze współczesnej perspektywy nie jest to kino zbyt dynamiczne, to bardzo fajnie zapowiada późniejszą filmową fantastykę, a tropy, które się tam pojawiają, będą wracać w licznych filmach. I nie chodzi mi tylko o bezpośrednie inspiracje w Łowcy androidów (Blade Runner, 1982, Ridley Scott), ale samą formułę dystopijnej fantastyki oraz motywy, z którymi kino sci-fi się kojarzy (przede wszystkim roboty).

W dalszej kolejności polecałbym dwuczęściowe Nibelungi (Die Niebelungen, 1924), ale oglądanie nie w kluczu adaptacji legendy, lecz prekursora fantasy oraz – a sądzę, że nie jest to przesada – blockusterów. To również jest rzecz ze współczesnej perspektywy dość niemrawa, ale piękna wizualnie, a i niemrawość można sobie całkiem dobrze wytłumaczyć kontekstem operowym.

Taki mini-przegląd niemieckiego ekspresjonizmu domknąłbym filmem Nosferatu: Symfonia grozy (Nosferatu, eine Symphonie des Grauens, 1922, Friedrich Wilhelm Murnau). Z kilku względów – raz, że zbliża się remake w reżyserii Eggersa, dwa, że to ciekawe doświadczenie w zakresie tego, jak straszyło naprawdę stare kino, a trzy, że film wywarł spory wpływ na późniejsze kino grozy i wampiryczną pop-mitologię (przede wszystkim: Nosferatu jako jedna z odmian wampirów w późniejszych tekstach kultury).

Jeśli taka przebieżka podejdzie, to można szukać dalej.

Wówczas poleciłbym sprawdzić któryś z filmów nowelowych – najlepiej Zmęczoną śmierć (Der Müde Tod, 1921, Fritz Lang), może Gabinet figur woskowych (Das Wachsfigurenkabinett, 1924, Paul Leni), ale to po Zmęczonej śmierci, ewentualnie, ze względu na to, że jest to rzecz starsza, Opowieści niesamowite (Unheimliche Geschichten, 1919, Richard Oswald”).

Później można obejrzeć dwuczęściowego Doktora Mabuse (Dr. Mabuse, der Spieler, 1922, Fritz Lang) w kluczu pierwocin filmu fabularnego – trzeba jednak do tej produkcji podejść ze świadomością, że jest długaśna. A na koniec – jeśli uznamy ten film za przedstawiciela niemieckiego ekspresjonizmu, no ale podobny dylemat można mieć już w odniesieniu do Doktora Mabuse, który czasem czytany jest jako film zrealizowany w kontrze do formuły ekspresjonistycznej poprzez jego realizm psychologiczny – M – Morderca (M, 1931, Fritz Lang), który jest rewelacyjny sam w sobie, a dodatkowo działa dobrze jako protoplasta bardziej współczesnych filmów o seryjnych mordercach. Na koniec – żeby dopełnić przegląd najważniejszych tytułów – dorzuciłbym jeszcze Fausta (Faust: Eine deutsche Volkssage, 1926, Friedrich Wilhelm Murnau).

Tak prezentowałby się pełny plan mojej propozycji podróży przez niemiecki ekspresjonizm filmowy. Ale, jak wiadomo, ile ludzi, tyle opinii. Jeśli macie własne propozycje, co warto sprawdzić i w jakiej kolejności, to podzielcie się opiniami.

A. Jeszcze jedno. W przypadku tych filmów bardzo, ale to bardzo radziłbym szukać wersji odrestaurowanych, bo z reguły te wiszące na stronach z filmami w domenie publicznej wyglądają fatalnie, a jakość obrazu robi w ekspresjonizmie niemieckim ogromną różnicę. Kilka odrestaurowanych dzieł tego nurtu jest dostępnych w ofercie Flixclassic.pl, więc choćby tylko dla nich warto podjąć miesięczny dostęp do tej platformy, tym bardziej że kosztuje grosze – 12,99 zł.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 28 grudnia 2023 roku.

Dodaj komentarz