„Wayward” autorstwa Jima Zuba i Stevena Cummingsa z pewnością nie jest wybitną serią komiksową (po prawdzie to taki średniak, że gdyby nie to, że czerpie z japońskiego folkloru, to odpuściłbym po kilku zeszytach), ale jedną rzecz robi rewelacyjnie.
Mianowicie – w ramach świata przedstawionego, na kilku kadrach, komentuje przekształcenia w zakresie funkcjonowania yōkai w społecznej wyobraźni.
Oto bowiem w 11. zeszycie serii Nurarihyon, przywódca yōkai, przechadza się po współczesnym Tokio, wspomina, że niegdyś ludzie bali się yōkai i szanowali je, po czym bierze do ręki mangę, w której jacyś chłopcy spuszczają bęcki komicznie przedstawionym kappie i kitsune.
Ten krótki wątek doskonale oddaje zmiany kulturowe, jakie zaszły w XX i XXI wieku w odniesieniu do wielu istot z japońskiego folkloru, które zaczynały jako niebezpieczne i nieprzewidywalne stwory, a skończyły jako kawaii stworki, głównie za sprawą mangi i anime. Fajnie też działa w komiksie stojącym w opozycji do tych tendencji, w którym pojawiają się m.in. przerażające i groźne kappy.
Niemniej, generalnie – „Wayward” niespecjalnie polecam, chyba że interesujecie się tematyką yōkai.
Wpis pojawił się na fanpejdżu 31 sierpnia 2022 roku.