Dan O’Neill na wojennej ścieżce z Disneyem

Wraz z początkiem roku w wielu miejscach informowano, że film animowany Parowiec Willie (Steamboat Willie) z 1928 roku wszedł w USA do domeny publicznej, wskutek czego pojawiły się pierwsze zapowiedzi niedisneyowskich projektów wykorzystujących wizerunek Myszki Miki, głównie – co chyba nie jest zaskoczeniem – jakichś gówno-horrorów.

Nie mam co prawda kryształowej kuli, ale gdybym miał spekulować, jak rozwinie się ta sytuacja, to obstawiałbym, że powstanie trochę niskojakościowych projektów tego typu, a część ich twórców pogubi się w meandrach prawa autorskiego i zrobi coś, do czego pracownicy Disneya będą mogli się przyczepić (najpewniej będzie to sięgnięcie po elementy wizerunku Mikiego wprowadzone już po premierze Parowca Williego), co zaowocuje kilkoma, grzanymi w mediach, pokazowymi procesami, mającymi na celu zniechęcenie innych twórców – być może lepszych jakościowo projektów – do sięgania po disneyowskiego gryzonia.

Nie lubię korporacyjnych pokazów siły (jak i wielkich korporacji medialnych w ogóle), ale gdyby Disney sprowadził do parteru twórców zapowiedzianego wczoraj slashera Mickey’s Mouse Trap, to bym po nich nie płakał.

Bo pokazywanie przez twórców środkowego palca korporacjom (a także władzom, świętościom, autorytetom itp.), to szanuję, owszem, ale wtedy, gdy akt ten wiąże się z jakimś ryzykiem, a nie wykonuje się go w przeświadczeniu (mniejsza, czy zwodniczym), że można to zrobić bez żadnych konsekwencji.

Dlatego szanuję – i to w opór – Dana O’Neilla za to, że gdy uznał, że wykorzystywanie postaci w celach satyrycznych powinno być dopuszczalne, choćby ze względu na ich wpływ na amerykańską kulturę, nie sięgnął po półśrodki, lecz poszedł na pełną, otwartą i bezczelną konfrontację z Disneyem. A właściwie, by lepiej oddać to, co zrobił O’Neill – wszedł na tor kolizyjny z Disneyem, w trybie pełnego Titanica.

W 1971 roku O’Neill, działający już od jakiego czasu na gruncie amerykańskiego komiksu niezależnego, utworzył w San Francisco kolektyw Air Pirates, zrzeszających undergroundowych twórców sięgających po inspiracje do klasycznych pasków komiksowych. Poza O’Neillem grupę tworzyły jeszcze cztery osoby – Ted Richards, Bobby London, Gally Hallren i Shary Flenniken, jedyna twórczyni w składzie.

W lipcu i sierpniu tego samego roku nakładem wydawnictwa Last Gasp ukazały się dwa numery antologii „Air Pirates Funnies”, w których znalazły się komiksy męskiej części kolektywu, będące w większości przeznaczonymi dla dorosłych czytelników parodiami komiksów i animacji wychodzących pod szyldem Walta Disneya.

I działy się w nich rzeczy. W głównej atrakcji antologii, komiksie o Mikim, gryzoń narzeka, że nikt nie chce uprawiać z nim seksu, po czym zostaje porwany przez gang podniebnych piratów, a groza nadchodzącej śmierci pozwala mu namówić także uprowadzoną Minnie na ostatnie cimcirimci. W historii Keyhole Komix presents „As You Like It”, Donald i Goofy (wyglądając jak stereotypowy sprzedawca używanych samochodów) podglądają Minnie, gdy ta bierze kąpiel. W Buckey Goes West O’Neilla robaczek rodem z „Głupiutkich symfonii” odrzuca Boga, ponieważ ten zabrania się masturbować. Trzy świnki z Zeke Wolf Teda Richardsa okazują się być mało sympatyczne, a niechęć, jaką żywi względem nich wilk jest uzasadniona. Zaś w historii o żółwiu i zającu o wyglądzie wprost z disneyowskiej animacji z 1935 roku zając jest jeszcze większym skurkowańcem niż zwykle i katuje żółwia marzącego o seksie z zajęczycą.

Nie jest to satyra subtelna. Gdybym miał udawać czterdziestolatka cosplayującego dwudziestolatka, napisałbym, że momentami jest to spora krindżówa. Ale jest to krindżówa anarchistyczna, świadomie puszczająca się barierki, z ducha comixowa – coś, co w temacie Mikiego i jego znajomych mogło powstać, a zarazem nie odrzucać przy pierwszym kontakcie, chyba tylko na gruncie amerykańskiego komiksu niezależnego lat 70. ubiegłego wieku.

Dbające o swe interesy przedsiębiorstwo Walta Disneya nie mogło pozostać tę publikację obojętne, tym bardziej że sam O’Neill robił wszystko, by zarząd firmy zwrócił na nią uwagę i pozwał jej twórców – do tego stopnia, że zorganizował dostarczenie komiksu na spotkanie rady nadzorczej firmy. Skutkiem działań O’Neilla była długoletnia droga sądowa, na którą wszedł z nim Disney. Droga, na której O’Neill ignorował wyroki sądów różnych instancji i trollował Disneya, m.in. podrzucając do siedziby firmy jeden z komiksów, w których kontynuował naruszanie jej własności intelektualnej.

Szerzej o działaniach O’Neilla napiszę może kiedy indziej, teraz zaś zostawię Was z okładkami i przykładowymi planszami z dwóch numerów „Air Pirates Funnies”.

Wpis pojawił się na fanpejdżu 3 stycznia 2024 roku.

Dodaj komentarz